środa, 19 października 2011

Ziemia, powietrze, ogień i… budyń - Tom Holt

Tytuł oryginału: Earth, air, fire and custard
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 416
Ocena: 5/6

Bardzo byłam ciekawa Toma Holta, w końcu nie każdego porównuje się do Mistrza Pratchetta. Trochę źle zaczęłam, bo od trzeciej części. Niby jest to odrębna historia, ale czasami przez to czułam się jak dziecko we mgle. Co nie zmienia faktu, że moje pierwsze spotkanie z Holtem wypadło zdecydowanie pozytywnie.

Paul Carpenter po dziewięciu miesiącach pracy w J.W. Wells ma już serdecznie dosyć magii i wszystkiego, co z nią związane. Problem w tym, że nie bardzo może coś na to poradzić po tym, jak rodzice sprzedali go firmie za grubą kasę. Kolejny tom serii to też kolejne kłopoty i zamieszanie w życiu Paula. Tym razem będzie musiał zmierzyć się z przeznaczeniem, szalonym profesorem mieszającym w czasie, goblinami wyskakującymi z tortu, miłością do swojej koleżanki z pracy – Sophie oraz budyniem. Dużą ilością budyniu. A to tylko część jego zmartwień.

Przyznam szczerze, że dawno nie czytałam tak zakręconej książki. Nieznajomość części poprzednich bardzo szybko przestała mi przeszkadzać, po prostu i tak nie mamy pojęcia co się dzieje. Tak samo jak Paul, możemy więc czuć się jakbyśmy weszli w skórę głównego bohatera. Jedno dziwne zdarzenie zmienia się w kolejne, jeszcze dziwniejsze, ale tak na dobrą sprawę w świecie Holta to nie jest nic nadzwyczajnego. Trzeba po prostu czekać na rozwój wydarzeń z nadzieją, że przyniesie nam jakieś wskazówki. Nicość w szafce? Nic dziwnego. Gadająca lodówka? Dzień jak co dzień. Tak, moi drodzy. Rzeczywistość w której żyje Paul jest bardzo dziwna. I bardzo wciągająca zarazem.

Do tego pomieszania z poplątaniem autor dodaje wielką dawkę świetnego humoru przeplatanego sarkazmem i ironią. Chociaż mam wrażenie, że humoru na tyle specyficznego, iż nie każdemu przypadnie on do gustu.
Jeśli miałabym opisać tę książkę jednym słowem użyłabym słowa „chaos”, bo ten jest wszechobecny. Zarówno na kartach powieści jak i w głowie czytelnika. Bo tak ganiamy razem z Paulem, oglądamy drzewo, chodzimy do kina, do parku, do kawiarni, czasem udamy się w zaświaty, a czasem posłuchamy opowieści o Wielkiej Niebiańskiej Krowie. I przy tym wszystkim nie mamy bladego pojęcia czemu mają służyć te bezsensowne działania. Dopiero przy końcu wszystko zostanie nam wyjaśnione i nabierze sensu. I to niestety trochę psuje całokształt. Bo najpierw miotamy się i nie mamy pojęcia o co chodzi, a potem przychodzi zakończenie książki i wszystko naraz jest nam wyjaśniane. Co, niestety, momentami trochę nudzi. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby kilka z tych wyjaśnień pojawiło się wcześniej.
Ciężko mi teraz ocenić, czy moje chwilowe trudności z odbiorem to wynik poziomu absurdu czy moja nieznajomość poprzednich części. Pewnie jedno i drugie. Nie zmienia to jednak faktu, że świetnie się bawiłam przy lekturze.
Jak tak teraz patrzę, to nawet moja pisanina to jeden wielki chaos. Taki właśnie wpływ ma na czytelnika ta powieść ;)
A jeśli chodzi o porównania do Pratchetta? Cóż, na pewno można dostrzec kilka wspólnych cech u obu autorów, ale jednak Pratchett był i pewnie na długo pozostanie niedoścignionym mistrzem.

Chociaż kto wie. Jeśli Holt odrobi zadanie domowe, zauważy swoje błędy i poprawi je w następnych książkach – może się okazać, że za jakiś czas będę mogła postawić ich książki na tej samej półce. I mam nadzieję, że tak się stanie, bo chętnie jeszcze wrócę do Holta. A jeśli z każdą kolejną książką będzie coraz lepszy to ma duże szanse trafić na półkę z ulubionymi autorami.
Fanom Pratchetta mogę polecić z czystym sumieniem, reszta czyta na własną odpowiedzialność ;)


Książkę otrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka

15 komentarzy:

  1. Tytuł brzmi nader intrygująco :D
    Autora nie znałam, ale od razu mi się z Pratchettem skojarzył przez ten absurdalny budyń w tytule... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałabym chęć podjąć to ryzyko i zapoznać się z twórczością Holta. Ciekawe, czy wciągnie mnie ten poplątany świat... Mam nadzieję, że wkrótce się przekonam.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bym chętnie zaryzykowała i poznała bliżej tę książkę:D

    OdpowiedzUsuń
  4. interesująca pozycja, ale jakoś nie w moim stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No to ja na własną odpowiedzialność zapoznam się z tą książką, gdyż od dłuższego czasu szalenie mnie intryguje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezwykle intrygujący tytuł, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że książka nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo chętnie zapoznam się z tą książką, czuję że może przypaść mi do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale mnie zaciekawiłaś swoją recenzją ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. trochę przeraża mnie to niezagmatwanie i "błądzenie we mgle", ale lubię nietypowe książki więc pewnie z czasem dam jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej nie przekonuje mnie ta książka - raz, że opinie czytałam już niejedną i większość negatywnych, a dwa - co to za tytuł?! Ble!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pomieszanie z poplątaniem jakoś mnie nie kusi, humor jestem za, ale cała reszta to raczej temat nie dla mnie. Nie znam twórczości Pratchetta i chyba póki co wstrzymam się.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zaciekawiłaś mnie! Fanką Pratchetta jestem, boję się tylko, że ten chaos mnie trochę przerośnie...

    OdpowiedzUsuń
  13. Tratchetta jeszcze nie czytałam (wstyd i hańba!), więc po jego "trochę kiepską kalkę" nie sięgnę - przynajmniej na razie

    OdpowiedzUsuń
  14. Chaos wszędzie- zgadzam się. Mi jednak ten chaos bardzo przeszkadzał- nie lubię takich książek.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń