Cykl/Seria:
Seria Amerykańska
Wydawnictwo:
Czarne
Oprawa:
twarda
Rok
wydania: 2013
Ilość
stron: 400
Ocena: 6/6
O Nowym
Jorku napisano już naprawdę dużo. Co takiego ma w sobie to miasto, że niezmiennie
przyciąga tysiące ludzi, nawet tych, którzy mogą sobie pozwolić na oglądanie NY
tylko na zdjęciach? Może dlatego, że od kilku setek lat Nowy Jork jest symbolem
nowego, lepszego życia, pełnego nieskończonych możliwości? Od zawsze jest to
jeden wielki tygiel, w którym żyją razem przedstawiciele wszystkich możliwych
ras, kultur i religii. Świetny początek, jeśli chodzi o realizację
amerykańskiego snu. Sama od dawna jestem zafascynowana tym miastem, dlatego tak
bardzo chciałam przeczytać tę książkę. Przez chwilę obawiałam się, że lektura
sprawi, iż cała magia i fascynacja zniknie. Ale nie, jest wręcz przeciwnie.
Pani Magdalena utwierdziła mnie w przekonaniu, że i ja kiedyś szybkim krokiem
będę przemierzać Manhattan i zadzierając głowę w górę podziwiać piękno tego
miasta.
Nie wiem,
czy będę potrafiła wyrazić słowami swój zachwyt nad tą książką. Od pierwszych
stron mnie oczarowała i wciągnęła w zupełnie inny świat. Ten, który kiedyś
chciałabym poznać osobiście i przekonać się, czy naprawdę było warto o tym
marzyć.
Uświadomiła
mi też jedną ważną rzecz. Że w NY naprawdę jest co zwiedzać, mimo, że jest to
tak „nowe” miasto. Zazwyczaj kiedy komuś mówię, że marzę o wycieczce do NY, to
słyszę właśnie, że po co, że tam to tylko Statua Wolności i Brooklyn Bridge.
Ale nie, moi drodzy, Nowy Jork to zdecydowanie więcej!
Zacznę
może od tego, co każdego książkoholika powinno zainteresować, i raczej byłyby
to dwa pierwsze przystanki na trasie mojej wycieczki ;)
Biblioteka
Morgana i New York Public Library, gwarantuję, że te dwa miejsca już będą dla
Was wystarczającym powodem, żeby bookować bilet ;)
Pierwsza
to prywatna biblioteka Pierponta Morgana, największego finansisty Ameryki.
Neorenesansowy pałacyk, a w środku raj, jednak z największych na świecie
kolekcji książek, manuskryptów, rękopisów i wszystkiego, co przyprawia mola
książkowego o szybsze bicie serca. W tym trzy egzemplarze Biblii Gutenberga.
Druga to
New York Public Library. Ta zyskuje na wyjątkowości, jeśli pozna się choć
skrawek jej historii. Jedna z największych i najpiękniejszych na świecie,
licząca ponad pięćdziesiąt milionów książek, dokumentów, map i innego dobra.
Jednak najważniejsze jest to, dlaczego w ogóle powstała. Grupa ludzi miała
wizję – tak wspaniałe miasto musi posiadać wspaniałą bibliotekę, z której
będzie mógł skorzystać każdy. Dosłownie każdy. Nie ważne czy był to bezdomny,
czy finansista z Wall Street, każdy miał prawo przyjść i poprosić o dowolną
książkę. I tak jest zresztą do dziś. Cel twórców był taki, żeby każdy miał
prawo do kształcenia się, a dla większości jedynym na to sposobem były książki.
Ale to nie
jedyne warte uwagi miejsca. Te które mnie najbardziej zafascynowały to Park
High Line, park stworzony na ciągnącym się blisko dwa kilometry starym
wiadukcie kolejowym. Jeden z dowodów, że w Nowym Jorku nie ma rzeczy
niemożliwych, trzeba tylko bardzo czegoś chcieć.
Kolejny
ważny punkt na trasie wycieczki to Strand, osiemnastomilowa księgarnia, która w
swoich zbiorach posiada dwa i pół miliona tytułów.
Wielki
plus dla Pani Magdaleny za to, że pokazała nam tak piękne i nieznane miejsca w
Nowym Jorku. Ale mogę też zagwarantować, że nawet na te najbardziej oklepane
atrakcje, jak Statua Wolności, Times Square, Central Park czy Brooklyn Bridge
spojrzycie zupełnie inaczej po lekturze tej książki. A to dlatego, że zawiera
ona sporą dawkę historii każdego z tych miejsc. I to pokazuje nam, ile
determinacji mieli w sobie ludzie, którzy budowali to miasto od zera, ile
przeciwności losu musieli pokonać. Nie tracąc przy tym dobrego humoru i z
nadzieją patrząc w przyszłość.
Nie jestem
w stanie przekazać Wam odczuć z lektury. Jeśli ktoś jest zafascynowany Nowym
Jorkiem, to lektura tej książki tylko podsyci tę fascynację. Jeśli ktoś nie
jest, a z ciekawości przeczyta, to jestem pewna, że nie będzie w stanie oprzeć
się urokowi tego miasta. Ja jestem pod ogromnym wrażeniem i kiedy przeczytałam
ostatnią stronę zrobiło mi się smutno, że to już koniec. Mam nadzieję, że Pani
Magdalena na jednej książce nie poprzestanie, bo jestem pewna, że w Nowym Jorku
jest jeszcze wiele miejsc, o których warto poczytać, a w przyszłości zobaczyć.
Jedyne,
czego mi momentami brakowało, to zdjęć. Choćby czarno-białych, bo takie by
pasowały do klimatu książki, ale często właśnie miałam tak, że czytając o czymś
natychmiast musiałam to zobaczyć, więc czym prędzej biegłam do komputera i
uruchamiałam wyszukiwarkę ;)
Kończąc
ten wywód, jeszcze raz gorąco Was zachęcam do sięgnięcia po tą książkę.
Zaręczam, że warto!!