Viconia powraca po urlopie. Po dwóch tygodniach lenistwa z dala od cywilizacji, komputera i telefonu. Powiem Wam, że takie zupełne odcięcie od świata to naprawdę świetna sprawa. Zamiast tych podobno niezbędnych do życia urządzeń miałam za to obok Niemęża 24/7. Przyznam, że chętnie spędziłabym tak jeszcze trochę czasu. Powroty z raju do rzeczywistości bywają bolesne, ale niestety nie da się ich uniknąć. Toteż wróciłam, teraz mam milion recenzji do nadrobienia, ale co tam. Przeszczęśliwa jestem, a to powinno mi dać zapasy energii na jakiś czas :)
Tytuł
oryginału: Burned. A Pretty Little Liars Novel
Cykl/Seria: Pretty Little Liars
Tom: 12
Wydawnictwo:
Otwarte
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2013
Ilość
stron: 328
Ocena: 4/6
„Utnij
sobie język, zanim język utnie Ci głowę.”
(przysłowie
cygańskie)
Za nami
już dwunasta część PLL. Przed nami jeszcze kilka. Ktoś może powie, że co za
dużo, to niezdrowo. Poniekąd tak jest, ale muszę przyznać, że mimo wszystko
nadal czyta się to z przyjemnością i sporym napięciem.
Tym razem
zmieniamy scenerię. Akcja z Rosewood przenosi się na statek, którym dziewczyny
wypływają w rejs po Karaibach. To ma być zasłużony wypoczynek i błogie lenistwo
po ostatnich wydarzeniach. Ale jak się pewnie domyślacie, nie ma tak dobrze. W
ten rejs wypływa ktoś jeszcze, ktoś, kto zna wszystkie ich sekrety i wie jak je
wykorzystać. Do tego poczucie winy po śmierci Tabithy coraz bardziej wykańcza
nasze bohaterki, a przez to łatwiej zapędzić je w kozi róg. Czy tym razem w
końcu uda im się odgadnąć kim jest A.?
Odpowiedzi
już się pewnie domyślacie i w sumie nie jest to jakaś wielka tajemnica. Chociaż
przyznam, że nie pogardziłabym, gdybyśmy w końcu dostali odpowiedź na to
nurtujące nas od dwunastu części pytanie. Ale jakoś bardzo narzekać też nie
zamierzam. Dopóki Shepard utrzymuje poziom, dopóty z chęcią będę po PLL sięgać.
Mogłabym się nawet pokusić o stwierdzenie, że ta część wypadła lepiej niż
poprzednia.
Oczywiście
dziewczyny jakoś nadal nie potrafią się uczyć na swoich błędach, toteż
podejrzewają kolejną osobę o to, że jest A. Co z tego, że już parę razy na
takim typowaniu się przejechały. Nie dało im to do myślenia i po raz kolejny
bez dokładnego sprawdzenia, albo przynajmniej przypuszczenia, że to tylko A.
się nimi bawi, typują winnego i uparcie się tego trzymają. A potem, kiedy
okazuje się, że może nie do końca miały rację, to wielkie zaskoczenie z ich
strony ;)
Znacie to
uczucie, kiedy po zrobieniu czegoś bardzo złego wyrzuty sumienia zżerają Was
żywcem, ale mimo wszystko wychodzicie z siebie, żeby nikt się nie dowiedział o
tym, co zrobiliście? To teraz pomyślcie, ile takich grzechów mają na sumieniu
nasze kłamczuchy. Pozostaje im tylko współczuć. Chociaż… może kiedyś nastanie
ten moment, że prawda je wyzwoli? Ale to jeszcze nie teraz. Teraz każda z nich
mierzy się ze swoimi demonami, mimo, iż coraz gorzej się z nimi żyje.
Emily
niezmiennie jest bardzo naiwna, ale nawet podobał mi się wątek z nią związany. Poznaje
na statku pasażerkę na gapę i ich relacje bardzo szybko przechodzą z
koleżeńskich na wyższy poziom. Jednak nowa koleżanka okazuje się nie być tym,
za kogo się podaje, jak więc widzicie Em jak zwykle nie ma szczęścia w miłości.
Aria za to
w ramach konkursu na statku wybiera się na poszukiwanie skarbu. Nie zgadniecie
kim okaże się jej partner w tych zawodach. Cóż za ironia losu.
Za to
Hanna i Spencer mają ten sam problem, a jest nim Naomi. Hanna mieszka z nią w
pokoju i próbuje się na nowo zaprzyjaźnić, a Spencer rywalizuje z nią o względy
Reefera.
Oj się
będzie działo.
A tak,
przy okazji. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie wreszcie dowiemy się, co takiego
przydarzyło się Arii na Islandii. Przypuszczam, że wspominanie o tym co chwilę
ma wzbudzać apetyt. I może wzbudzało na początku. Po kolejnym tomie, w którym
autorka rzuca na ten temat tylko luźne uwagi, zaczyna to być drażniące z lekka.
Zadziwiające
jest to, że mimo drobnych niedociągnięć, książki z tej serii niezmiennie
wciągają i wywołują dreszczyk emocji. I mimo wszystko chcemy jeszcze. Mam tylko
szczerą nadzieję, że Pani Shepard nie przedobrzy i zakończy serię zanim jej
poziom zacznie lecieć w dół na łeb na szyję.
Polecam
gorąco!