sobota, 21 lipca 2012

Czary w małym miasteczku – Marta Stefaniak

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 296
Ocena: 5/6
                  
Nie miałam właściwie żadnych oczekiwań co do tej książki. Ot, jak to ja, jeśli są czary, to muszę przeczytać. I jakże mnie zaskoczyła ta historia. Taka mała, niepozorna książka, a tyle potrafi przekazać!

Pani Stefaiak zabiera nas do małego miasteczka, takiego jak setki innych. Jedno z tych, na które nawet nie zwracamy uwagi w trakcie podróży. Ot, kilka domów przemknie nam za szybą samochodu i nie poświęcimy im jednej myśli. Zwykłe miasteczko, w którym żyją zwykli ludzie. Zaniedbane, szare, nijakie. Mieszkańcy wiodą tutaj spokojne życie, jednak nie pozbawione trosk. Kłótnie rodzinne, ojciec alkoholik, prześladowana nastolatka, to tylko kilka z przedstawionych tutaj problemów. Sytuacje wydają się bez wyjścia i bohaterowie z każdym dniem pogrążają się coraz bardziej w codziennej szarości.
Aż pewnego dnia do miasta przybywa starsza pani. Nikt nie zauważa nowej twarzy na ulicy. Ale ona widzi wszystko. I bardzo jej się to nie podoba. Toteż niedługo potem, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, życie mieszkańców zmienia się na lepsze. Miasto rozkwita, ludzie są radośni i spędzają coraz więcej czasu poza domem. Sielanka, chciałoby się rzec. Starsza pani jest bardzo zadowolona ze swojej pracy, tylko czy będzie miała czas się tym nacieszyć? Bo w ślad za nią do miasta przybywa ktoś jeszcze. I zrobi wszystko, żeby namieszać w życiu mieszkańców.

Urzekła mnie ta książka. Niby nic nadzwyczajnego, a jednak. Autorka podzieliła historię na trzy części: życie mieszkańców przed przybyciem staruszki, zmiany, jakie dokonały się podczas jej obecności, oraz co z tego wszystkiego wynikło. Wydarzenia poznajemy z perspektywy tylko kilku mieszkańców, jednak zmiany w ich życiu oddziałują na całe miasto.
Jest to dość nietypowa historia. Z jednej strony do bólu realistyczna, bo takie właśnie są problemy, z którymi borykają się bohaterowie. A z drugiej ta odrobina magii, która wszystko zmienia na lepsze. I właśnie ta odrobina magii wprowadza cudowny, baśniowy klimat, któremu nie sposób się oprzeć. Niestety w baśniach zawsze pojawia się zła czarownica, i tak jest też tutaj. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że dobro zwycięży.
Ta historia ma w sobie taką lekkość, że czytanie jej to sama przyjemność. A przy tym potrafi zmusić do refleksji, nie tylko nad problemami mieszkańców, ale też nad tym, czy działania dobrej wróżki to dobry pomysł. Może lepiej wziąć sprawy w swoje ręce? Nie zawsze warto iść na łatwiznę i czekać, aż ktoś zmieni za nas nasze życie.
Co prawda nie ma tutaj wartkiej akcji, ale nie jest to wada. Historia toczy się leniwie, a my stoimy z boku i obserwujemy poczynania bohaterów. Lektura w sam raz na leniwe letnie popołudnie, kiedy możemy usiąść wygodnie na tarasie, z kubkiem kawy w ręku i delektować się opisywaną historią przez najbliższe kilka godzin. 

Książkę otrzymałam od wydawnictwa 
 

13 komentarzy:

  1. A mnie ta książka wydała się być kompletnie niespójną xD
    Wszystko fajnie, czytało się lekko, ale tak naprawdę... co chodzi?:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać tej książki, ale gdy nadarzy się okazja, z przyjemnością po nią sięgnę. Ostatnio mam ochotę na właśnie taką spokojną, leniwą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. na książkę mam ochotę od dłuższego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak skrajne opinie o tej książce czytałam, że trudno określić moje nastawienie do pozycji. Nigdy szczególnie mnie do tej książki nie ciągnęło i chyba sobie ją daruję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam tę książkę już jakiś czas temu i muszę powiedzieć, że mamy w sumie bardzo podobne wrażenia po jej lekturze. Taka ciepła, relaksująca powieść.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam i miałam mieszane uczucia. Byłyby bardziej pozytywne gdyby nie te dwie historie z najgorszym zakończeniem - burmistrz i chyba sklepowa (tam to już totalnie, bo nie powiedzieli coś się stało dokładnie). Chciałabym też poznać losy Joasi (moja imiennicza - może dlatego) jak sobie dalej poradziła. I rodzina hotelarzy - najstarszy uciekł z domu, ale była to jedynie mała wzmianka bez zakończenia.
    Wiele rzeczy mi się podobało, ale nie lubię niezakończonych wątków.
    Podobała mi się koncepcja, że obie "czarodziejki" są w podobnym wieku, a mimo to ta "dobra" wybrała inny wygląd ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka przez większość oceniana jako średniak, przez co straciłam na nią ochotę. Może kiedyś się przełamię, bo fabuła zapowiada się całkiem ciekawie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ogromną ochotę na tę powieść ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już czytałam o tej książce, i sama nie wiem. Może kiedyś spróbuję. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zaciekawiłaś mnie tą książką. :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tytuł książki jest iście magiczny... :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie niestety nie porwała. Czasem wręcz nużyła...

    OdpowiedzUsuń