sobota, 14 stycznia 2012

Grajek – Helen McCabe

Tytuł oryginału: Piper
Cykl/Seria: Czarna Seria
Wydawnictwo: Bullet Books
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 288
Ocena: 4/6

Słyszeliście kiedyś legendę o szczurołapie z Hameln? W mieście zalęgły się szczury, więc wezwano szczurołapa, który za sprawą magicznego fletu wyprowadził je z miasta. Jednak mieszkańcy postanowili wymigać się od zapłaty, czym rozwścieczyli flecistę. Wrócił on do miasta, i tym razem za pomocą swojej muzyki wyprowadził z miasta wszystkie dzieci, a potem zniknął z nimi na wzgórzu i słuch o nich zaginął.
Od kiedy przeczytałam Sagę o Ludziach Lodu bardzo lubię wszelkie interpretacje tej legendy, dlatego z wielką chęcią zabrałam się za lekturę „Grajka”. I mimo, że nie do końca mnie ta opowieść zachwyciła, to jednak uważam, że warto po nią sięgnąć.

Autorka przenosi nas do Rumunii. Poznajemy Sashę Marcu, lekarza, który postanawia bliżej przyjrzeć się pewnej zapomnianej przez świat wiosce, gdzie zdecydowanie zbyt często u kobiet objawia się schizofrenia. Pod jego opiekę trafia Irina, która po śmierci córki przeszła załamanie nerwowe. Dzięki niej, młody doktor dowiaduje się o tajemniczym rytuale, przez który musi przejść każda młoda dziewczyna w wiosce, aby oddać cześć Praprzodkowi. Morderstwa dzieci i gwałty na młodych dziewczynach są straszną tragedią, ale policja napotyka w wiosce tylko mur milczenia.
Potem przenosimy się do miasteczka Sunny Mead, mała, spokojna amerykańska miejscowość. Poznajemy rodzinę Durrantów, która kilka lat wcześniej została dotknięta tragedią: nastoletni Michael po wypadku samochodowym staje się głuchoniemy i porusza się na wózku. Tragedia tym większa, że cała rodzina jest bardzo muzykalna, a Michael nie może się już oddawać swojej pasji. Chłopak zamyka się w sobie i większość czasu spędza w swoim pokoju gdzie hoduje rozmaite zwierzęta, od ropuchy po kreta.
Jego matka, Diane postanawia zatrudnić nauczyciela muzyki, który ma ogromne doświadczenie w pracy z niepełnosprawnymi dziećmi. Tak oto w życie rodziny wkracza Diep Koppelberg, który z miejsca oczarowuje damską część rodziny i małego braciszka Michaela.
Tylko Michael i jego ojciec odczuwają ogromną i nieuzasadnioną niechęć do Diepa. Czy ich wątpliwości wystarczą, żeby odkryć tajemnicę nauczyciela i uchronić rodzinę przed wielkim niebezpieczeństwem? I jak ich problemy łączą się z oddaloną o setki kilometrów wioską w Rumunii?

Helen McCabe serwuje nam thriller psychologiczny, w którym przedstawia swoją wizję tego, stało się ze szczurołapem i uprowadzonymi przez niego dziećmi. I teraz pytanie, czego oczekiwałam, kiedy przeczytałam na okładce, że akcja dzieje się w ponurej, pełnej przesądnych ludzi transylwańskiej wiosce? Liczyłam, że mrok, ponura atmosfera i tajemnicze zjawiska będą się wręcz wylewać z powieści. Że poczuję dreszcz na plecach, a na samą  myśl o szczurach będę przez jakiś czas reagować panicznym strachem. A niestety tego nie dostałam.
Fakt, jest to dobrze napisana powieść, świetny pomysł na wykorzystanie i przetworzenie starej legendy. Tylko niestety czegoś zabrakło. Nawet bohaterowie mnie do siebie nie przekonali. Jasne, ich emocje i zachowania są przemyślane i sensowne, ale jednak bardzo przewidywalne. Nie zżyłam się z żadnym z nich, nie czułam wielkich emocji, kiedy czytałam o przeżyciach Michaela. Do tego akcja toczy się dość powoli i od początku znamy tajemnicę Praprzodka, a przez to praktycznie nic nas nie zaskakuje w miarę rozwoju akcji. Nawet flecista jest jakiś taki nijaki. Po tak mrocznej postaci oczekiwałabym atmosfery grozy, tajemnicy, niedopowiedzeń, a dostajemy wszystko podane na tacy i jakąś karykaturę postaci, która powinna budzić lęk i niepokój. To trochę tak, jakby hrabia Dracula zaczął nagle świecić w słońcu.

Ta historia ma ogromny potencjał, szkoda, że nie został wykorzystany. Połączenie legendy, rytuałów w stroniącej od obcych wiosce, lekarza, który za wszelką cenę chce poznać sekret kobiet z tej wioski. To wszystko mogłoby być naprawdę świetnym thrillerem psychologicznym. Pewne wątki są ucięte, zanim się dobrze rozkręciły. Pewne nie do końca sensownie wyjaśnione. I to wszystko bardzo psuje atmosferę powieści.

Mimo wszystko nie żałuję, że sięgnęłam po „Grajka”. Bo czytało się dobrze, tylko niestety czegoś zabrakło. Z tego co wyczytałam na okładce, autorka do tej pory pisała wyłącznie romanse, a „Grajek” jest jej pierwszym thrillerem. Cóż, może to nie jej gatunek. A może jeszcze kiedyś się rozkręci i napisze thriller, po którym wszyscy pospadają z krzeseł. Ale to jeszcze nie ten, niestety. A szkoda, bo mam wrażenie, że jedna z moich ulubionych legend została trochę sprofanowana.

Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Bullet Books

24 komentarze:

  1. Już sama nazwa mnie zachęciła, postaram się ją kiedyś przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Całkiem możliwe, że po nią sięgnę :) Zachęcona zostałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chcę przeczytać tę książkę, już kilka miesięcy za mną chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mam nadzieję, że w końcu Cię dopadnie i będziesz miała okazję przeczytać :)

      Usuń
  4. Ta twarz z okładki mnie przeraża. Książka zapowiada się niesamowicie !!! Nigdy wcześnie nie słyszałam o tej legendzie więc tym bardziej jestem ciekawa !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ta twarz kogoś przypomina, ale żeby przerażać to mnie. Straszniejszy jest szczur na okładce z tyłu ;D
      A jeśli chodzi o legendę, to zachęcam do zapoznania się :)

      Usuń
  5. Szkoda, że książka nie wciąga - bo sam pomysł na nią wydaje mi się być bardzo ciekawy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z książką w wannie - No właśnie wiem, strasznie mnie to denerwowało, że taki fajny pomysł trochę zmarnowany ;D

      Usuń
  6. Brzmi interesująco. Lubię książki psychologiczne więc i za tą chętnie się rozejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gabrielle - Może odnajdziesz w niej więcej pozytywów niż ja ;]

      Usuń
  7. Zapowiada się świetnie, już mam ochotę od dłuższego czasu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BlackFairy - No to miłej lektury życzę jak już ją dopadniesz :)

      Usuń
  8. Sam pomysł jest intrygujący i chyba sięgnę po to dzieło, ze względu na niego :) Postaram się odnaleźć w nim jak najwięcej dobrych stron ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Deline - To może znajdziesz ich więcej niż ja ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Też mam słabość do tej legendy po przeczytaniu Sagi... :)

    PS. My planowaliśmy pojechać na finał WOŚP dwa razy, bo za pierwszym razem byliśmy tam wczesnym popołudniem, a chcieliśmy również zobaczyć na żywo "Światełko do nieba". Wieczorem byliśmy już jednak zmęczeni i doszliśmy do wniosku, że przedzieranie się przez kilkutysięczny tłum ludzi w hałasie wybuchających sztucznych ogni będzie mało przyjemne, a zdjęcia fajerwerków zrobione moim słabym aparatem i tak nie wyjdą inaczej niż w postaci rozmazanych kolorowych plam... Cieszymy się jednak z tego, że w ogóle udało nam się tam wybrać, fajna atmosfera! :) Dzięki za komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sol - No, tylko że w Sadze to było fajnie rozwinięte :) A tu średnio :)

      U mnie wyjście na WOŚP to nie jest jakiś wyczyn w sumie, 10 minut tramwajem na rynek. Ale jednak zimno było, a ja chciałam się wyleczyć w końcu do porządku więc siedziałam w domu. Zdjęć i tak bym nie robiła, kasę przelałam a serduszko dostałam na następny dzień od koleżanki, której kilka zostało ;D

      Usuń
  11. Mimo tych niedociągnięć chciałabym móc ja kiedyś przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dominika Anna - Nie zniechęcam :) Może Ciebie nie będzie tyle rzeczy drażnić :)

      Usuń
  12. A ja z chęcią przeczytam. Też lubię legendę o szczurołapie, więc może ta reinterpretacja przypadnie mi do gustu?
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurczę, nie mam pojęcia co z tym fantem zrobić... Z jednej strony kocham thrillery psychologiczne, a legenda jest niesamowicie intrygująca, z drugiej czegoś w tej książce brakuje i nie wiem czy nie zawiodę się, czytając ją... Cóż, może kiedyś się skuszę...

    OdpowiedzUsuń
  14. Iliana - No, ja też kocham thrillery psychologiczne, a ten mnie nie porwał :) Ale no najlepiej się samemu przekonać :)

    OdpowiedzUsuń