środa, 6 lipca 2011

Nocny Burmistrz – Kate Griffin

Tytuł oryginału: The Midnight Mayor
Cykl: Matthew Swift
Tom cyklu: 2
Wydawnictwo: MAG
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 560
Ocena: 6/6



„Telefon zadzwonił.
Odebrałem go.
A potem…
… to skomplikowane.”

Tak zaczyna się druga część cyklu o Matthew Swifcie. Każdy kto czytał część pierwszą już w tym momencie będzie miał uśmieszek na twarzy. A dla tych, którzy nie czytali, a nie wiedzą czy warto nadrabiać zaległości, rekomendacją niech będzie fakt, że ostatnio dziewczyna, której poleciłam w księgarni „Szaleństwo Aniołów” po kilku dniach wróciła  zadowolona po część drugą i trzecią ;)

Znacie tę legendę, że jeśli kruki opuszczą londyńską Tower królestwo upadnie? Albo, że źle skończy się zniszczenie Londyńskiego Muru czy Kamienia? A co, jeśli to wszystko wydarzy się jednocześnie? Na domiar złego ktoś morduje Nocnego Burmistrza. A w centrum wydarzeń jest oczywiście Matthew, który po raz kolejny odebrał telefon w złym momencie ;] Czy i tym razem pożyje wystarczająco długo, żeby dowiedzieć się kto lub co zagraża całemu miastu oraz co oznacza dziwne graffiti, które pojawia się w całym mieście? Przekonajcie się sami.

Nie ukrywam, że zakochałam się w tej serii jak tylko trafiła w moje ręce. Dlatego też byłam cała w skowronkach, kiedy zaczęłam czytać tom drugi. I po raz kolejny nie pozostaje mi nic innego  jak rozpływać się nad talentem autorki. Londyn, który widzimy jej oczami jest zupełnie inny. Pełen magii, która kryje się w każdym miejskim zakamarku. Griffin dostrzega to, co my na co dzień z premedytacją pomijamy: żebraków, śmieciarzy, strażników ruchu.  Jej Londyn jest pełen obcych sobie ludzi, ale jednocześnie wszyscy oni są ze sobą powiązani – w końcu wszyscy są Londyńczykami. Jest pełen legend, mitów i mistycznych stworzeń chroniących miasto, które za jej sprawą ożywają. Życie to magia. Magia to życie. Każde wypowiedziane przez nas słowo, gest nie znika, zostaje gdzieś tam, w przestrzeni i tylko czeka na to, aby o sobie przypomnieć. Takim sposobem rzucone nieopatrznie przekleństwo może spowodować zagładę całego miasta, tylko dlatego, że jesteśmy zbyt zajęci sobą, żeby zacząć zauważać innych. Tych, których mijamy codziennie na ulicy i nie mamy dla nich nawet jednego dobrego słowa czy uśmiechu.

Lubię to w książkach Griffin. Pod całą otoczką Urban fantasy - gdzie czarnoksiężnicy czerpią moc z przewodów czy latarni ulicznej, miasto przepełnione jest  magicznymi stworzeniami, które sami tworzymy nawet o tym nie wiedząc – autorka przemyca nam coś więcej. Zauważa i wytyka nam nasze wady, widzi to, czego my nie widzimy. A to wszystko jest zgrabnie zakamuflowane w historii czarnoksiężnika, który pakuje się z jednych kłopotów w drugie. Do tego napisane tak prostym i naturalnym językiem, że ma się wrażenie jakby czytało się bardzo długi list od starego przyjaciela. No i genialne dialogi, pełne sarkastycznych uwag czarnoksiężnika, czyli takie, jakie lubię najbardziej.

Muszę oczywiście wspomnieć też o Matthew. Dawno nie spotkałam w książce tak dobrze stworzonego bohatera. Tym samym Swift trafia bardzo wysoko na listę moich ulubionych książkowych bohaterów i ma szansę wskoczyć nawet na pierwsze miejsce. Ale przecież to oczywiste, że z połączenia martwego czarnoksiężnika i niebieskich elektrycznych aniołów musiało wyjść coś doskonałego ;)

Jeśli mam porównywać tom pierwszy do drugiego, to drugi jest chyba jeszcze lepszy. Może wynika to z tego, że znamy już ten specyficzny świat, wiemy kim jest Swift i możemy od początku skupić się całkowicie na akcji. A może po prostu z książki na książkę autorka pisze coraz lepiej. Faktem jest, że o ile akcja w części pierwszej nie rozwijała się w ekspresowym tempie, to tutaj dla odmiany pędzi jak szalona. Ciągle coś się dzieje, co chwilę odkrywamy razem z Matthew coś nowego. I wcale nie czujemy się przy tym zagubieni. Ja cały czas miałam wrażenie, że stoję gdzieś obok i obserwuję to wszystko z bliska.

Podsumowując – jeśli szukacie świeżego powiewu w Urban fantasy, kochacie miejskie życie i czujecie magię tylko wtedy, kiedy otacza was miasto pełne ludzi – to jest zdecydowanie książka dla Was!

Na zakończenie pozwolę sobie umieścić kilka cytatów:

„Być może ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale paranoja służy jako winda szybkobieżna do tego miejsca.”

„Życie to magia. Idee, symbole, słowa, znaczenia. Nowe znaczenia, nowe słowa. W dawnych czasach, jeśli ktoś chciał wygnać demona, przywoływał moc północnego i południowego wiatru. Obecnie wzywa się Geesink Norba. Kiedyś czarodziej przywoływał srebrny blask księżyca, by ten przeprowadził go przez legowisko potwora. W dzisiejszej epoce wzywamy światło sodowych lamp pomieszane z łuną neonów, a legowisko potwora z reguły ma adres w modnej dzielnicy, z kodem pocztowym i płaci podatek lokalny.”

„Zamknąć bramy przed złem, cokolwiek mogło to znaczyć. Gdyby miało to być „zło” w tradycyjnym chrześcijańskim sensie, dziewięćdziesiąt procent mieszkańców miasta nie mogłoby rano dotrzeć do pracy.”

„- Jesteś użyteczny.
- To samo mówili o bombie atomowej. Zatrzymajmy ją, może się kiedyś przydać.”

Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Mag, za co serdecznie dziękuję.

14 komentarzy:

  1. Chyba to raczej nie jest książka dla mnie :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie, chociaż nie słyszałam wcześniej o tej serii. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja zachęcająca i wysoka ocena, więc jak będę miała czas, z chęcią przeczytam ten cykl:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja ciekawość właśnie została podsycona do granic możliwości. idę klikać w jej poszukiwaniu po bibliotekach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisanyinaczej - No trudno ;]

    Dosiak - To najwyższy czas usłyszeć :P:P:P

    Kasandra - Ocena wysoka i w pełni zasłużona :) To naprawdę najlepszy cykl fantasy jaki czytałam ostatnio.

    Varia - Moja biblioteka z tego co widziałam kupuje ten cykl, więc mam nadzieję, że się poszczęści :)

    OdpowiedzUsuń
  6. oooo, a ja może bym w końcu pierwszą część przeczytała :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ladyinfantille - No zdałoby się, bo Ci drugą przywiozę ;p

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm nie czytałam pierwszego tomu i chyba muszę to zmienić ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. to ja w takim razie zaczynam się rozglądać za pierwszą częścią :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa jestem tej książki, choć sama się zastanawiam, czy będę nią tak zachwycona później- tzn. po tym jak przeczytam część pierwszą i drugą :D czas pokaże :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Legendę o krukach znam, bo gdy byłam w lutym ubiegłego roku w Bakingam Palace, to jeden z angielskich przewodników, opowiadał o tym.
    Mam trochę mieszane uczucia do tej serii, ale skoro Ciebie zachwyciła, to może i na mnie tak zadziała?

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie słyszałam o tej serii, ale zachęciłaś mnie do jej przeczytania... :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakoś tak nie ciągnie mnie to tej serii ;)

    OdpowiedzUsuń