poniedziałek, 17 stycznia 2011

Cień wiatru – Carlos Ruiz Zafon

Tytuł oryginału: La Sombra del Viento
Wydawnictwo: Muza
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 520
Ocena: 5/6

Dopóki nie zaczęłam pałętać się po blogowym świecie książkoholików myślałam, że jestem jedyną osobą na świecie, która nie przeczytała zupełnie nic  Zafona.  Tutaj dowiedziałam się, że na szczęście więcej jest takich, ale postanowiłam w końcu nadrobić zaległości.  Zaczęłam więc czytać i… no cóż, czegoś innego się spodziewałam.  Bo tyle wszędzie zachwytów przeczytałam na temat tej książki a ja czytam i czytam i jakoś nic mnie nie zachwyca. Dlatego mam takie opory przed czytaniem tego, co każdy po kolei wychwala.  Pomyślałam sobie „może ja jestem jakaś dziwna”, ale dzielnie czytałam dalej. I w końcu odkryłam w czym rzecz. Bo ja spodziewałam, że po przeczytaniu jednej strony lektura pochłonie mnie na amen i jak ktoś będzie mnie chciał od niej oderwać to może przy tym ucierpieć. A tu się okazuje, że jednak potrzeba trochę czasu, żeby odkryć co takiego magicznego jest w tej historii.
Jako , że chyba każdy mniej więcej wie o czym jest „Cień wiatru” to ja tylko tak ogólnie.  Kiedy Daniel ma 10 lat ojciec zabiera go na Cmentarz Zapomnianych Książek, gdzie ma wybrać dla siebie tę jedną jedyną. Daniel znajduje tam „Cień wiatru” Juliana Caraxa. Zakochuje się w tej książce a kiedy próbuje znaleźć inne jego dzieła okazuje się, że są one praktycznie nie do zdobycia, bo ktoś wyszukuje i pali każdy egzemplarz. Jak można się domyślić Daniel postanawia odkryć kto i dlaczego tak bardzo nienawidzi Juliana, że chce pozbyć się każdego dowodu jego istnienia.
Nie ukrywam, że na początku trochę musiałam zmuszać się do czytania i to przez dobre kilkadziesiąt stron. Kiedy doszłam do momentu, w którym autor wywołał we mnie ciekawość poszło już z górki. Także jeśli ktoś ma problem z przebrnięciem przez początek i zastanawia się czy czytać dalej to z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że warto. Bo w gruncie rzeczy to bardzo piękna opowieść o tym, jak osoby trzecie, które podobno chcą dla nas najlepiej potrafią zniszczyć nam życie. I że niektórzy całe życie potrafią przeżyć z nienawiścią i żądzą zemsty w sercu. Co – jak się okazuje na końcu – nikomu na dobre nie wyjdzie.
Wszystko pięknie, ładnie – jest bardzo przemyślana intryga, dzięki czemu z niecierpliwością czeka się na rozwiązanie. Jest magiczna atmosfera, która wisi nad nami podczas czytania.  Jest mroczny czasem klimat (choćby w momentach, kiedy odwiedzamy dom Aldayów) i z pozoru niewytłumaczalne zjawiska. Język też jest bardzo piękny (chociaż moim zdaniem czasami aż do przesady). Tylko tak teraz sobie myślę, że gdyby odjąć to wszystko to jednak zostały by nam tylko nieszczęśliwe miłości i rodzinne tragedie, czyli coś, co w niejednej sadze rodzinnej znajdziemy. Ale przyczepić się do tego nie zamierzam, bo jednak autor wyszedł ponad to i z tego, co serwowano nam już setki razy potrafił zrobić coś naprawdę dobrego i oryginalnego.
Największym dla mnie minusem była czcionka. No okropna. Taka maleńka, że się bardzo źle czyta i oczy się męczą.

Podsumowując. Jest to naprawdę dobra książka. Ma swoje minusy, ale cieszę się, że w końcu po nią sięgnęłam. Co prawda nie padłam z zachwytu, ale jak by nie było bardzo miło spędziłam czas w Barcelonie sprzed lat. Polecam każdemu, bo nawet jeśli nie zachwyci kogoś zupełnie, to i tak warto się z nią zapoznać.

16 komentarzy:

  1. Potwierdzam. Książka warta przeczytania :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Warta przeczytania. Ja padłam z zachwytu i będę zazdrościła każdemu kto sięga po nią pierwszy raz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podpisuję się pod Tajemnicą;D

    OdpowiedzUsuń
  4. "Cień wiatru" to arcydzieło. Jest to książka z rodzaju tych, do których trzeba czytelniczo dojrzeć, aby ją docenić. Oczywiście są gusta i guściki, ale Zafón to nie tylko artysta, ale też pisarz, który ma świetny warsztat;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak cicho cichuteńko przyznaję się, że ja też na razie nie przeczytałam żadnej książki Zafona. Oczywiście mam zamiar to nadrobić, a Cień wiatru postanowiłam sobie zostawić na deser :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja akurat wkręciłam się w tę książkę już od pierwszych stron i co tu dużo mówić płakać mi się chciało jak się skończyła.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Cień wiatru" mnie zachwycił, nie miałam problemu z wciągnięciem się w historię, ponieważ niesamowity "zafonowski" klimat porwał mnie od razu :)Ale rozumiem, że dla kogoś początek może być nużący, moja mama też miała problem z przebrnięciem przez kilkadziesiąt pierwszych stron. Nawet chciała odłożyć książek, ale przekonałam ją, że warto czytać do końca :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uważam ,że jedna z najlepszych książek jakie czytałam w moim życiu !

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja uwielbiam "Cień wiatru". Pokochałam od pierwszych stron i uważam, że jest to najlepsza książka spoza fantastyki, jaką miałam okazję czytać. Wypożyczyłam ją z biblioteki dawno temu, później postanowiłam kupić "Grę anioła" i resztę książek tego autora. Wczoraj wreszcie dostałam własny egzemplarz "Cienia" i nie mogę się doczekać, aż na nowo pochłonie mnie Barcelona. Chciałabym żeby następna powieść Zafóna wyszła w Polsce jak najszybciej. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetna jest tak że nie mogłam się od niej oderwać :) Fajnie że Tobie też się spodobała :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Tylko mnie nie zbojkotujcie... Też jej nie czytałam, ale postaram się to nadrobić.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja ją czytałam z przerwami- najpierw przeczytałam jakieś sto stron- nie mogłam jakieś czytać jej dalej... aż w końcu ją przeczytałam i zgadzam się z Tobą w stu procentach ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. jak przeżyję jutro i rozpocznę 2 i pół tygodnia laby to na pewno w końcu ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mi się podobała, choć nie zwaliła z nóg- mam wrażenie, że jest adresowana jednak bardziej do młodego czytelnika. jak dotąd nie przeczytaląm też Gry Aniola:(.

    OdpowiedzUsuń
  15. właśnie czeka na mnie w kolejce
    (w bardzo długiej kolejce)

    OdpowiedzUsuń
  16. Catherine - no to czekam na recenzję :)

    OdpowiedzUsuń