Tytuł
oryginału: The Wettest County in the World
Wydawnictwo:
Anakonda
Oprawa: twarda
Oprawa: twarda
Rok
wydania: 2013
Ilość stron: 312
Ilość stron: 312
Ocena: 4/6
Hrabstwo
Franklin, Wirginia. Nie bez powodu zwane najmokrzejszym hrabstwem świata. To
tutaj, w okresie prohibicji w Ameryce, bimbrownicy robili złoty interes
handlując swoimi wyrobami na potęgę. W centrum tych wydarzeń byli bracia
Bondurantowie, którzy zdecydowanie wiedli prym w tym interesie. Po tym jak
epidemia grypy zabiera im matkę i siostry, chłopcy muszą sobie jakoś radzić. Z
Forrestem na czele, rozkręcają prężnie działający interes, a wokół nich zaczyna
tworzyć się legenda.
Sama
historia jest ciekawa już choćby z tego powodu, że w dużej mierze czytamy o
prawdziwych wydarzeniach, autor opisuje losy swojego dziadka i jego rodziny,
dodając od siebie trochę fikcji literackiej w momentach, w których nie był w
stanie odtworzyć tego, co naprawdę się wydarzyło. A odtwarzanie nie było łatwe
z tego względu, że żaden z braci nigdy nie prowadził dzienników, więc autor
musiał opierać się na tym, czego dowiadywał się z historii opowiadanych w domu,
lub ze starych wycinków prasowych. Więc jak można się domyślić nie była to
łatwa praca, a jednak Bondurant stanął na wysokości zadania i bardzo zgrabnie
poskładał historię swojej rodziny w spójną i jakże fascynującą całość.
Co się
chwali autorowi najbardziej – potrafił podejść do tych wydarzeń bardzo
obiektywnie, mimo, że nie zawsze było się czym chwalić. Nie wybielał członków
swojej rodziny, nie oczerniał innych bohaterów. Przedstawił wydarzenia tak, jak
wyglądały w rzeczywistości, mimo, iż pewnie nie zawsze było to łatwe, bo i nie
wszystkie postępki jego przodków były godne pochwały.
Na
początku bracia Bondurantowie jawią się jako gangsterzy z krwi i kości, jednak
kiedy zaczynamy ich lepiej poznawać
przekonujemy się, że to tylko legendy, które zdążyły narosnąć wokół nich
przez lata. W tamtych czasach prawie każdy był bimbrownikiem, jeśli ktoś miał
rodzinę na utrzymaniu, a plony były słabe, to ludzie łapali się każdego
możliwego źródła dochodu. Bondurantowie mieli farta i udało im się rozkręcić
biznes na ogromną skalę. Każdy z nich robił to z innych pobudek, każdy na co
innego przeznaczał zarobione pieniądze, ale ryzyko w przypadku każdego z nich
było takie samo. Te kilkadziesiąt lat temu Bondurantowie nie myśleli o sławie i
rozgłosie, oni chcieli po prostu godnie żyć w czasach, kiedy nie było to łatwe.
A jednak po latach okazało się, że historia ich rodziny jest na tyle
fascynująca, że zasługuje na opisanie jej w powieści.
Właściwie
można tego nawet pozazdrościć Mattowi Bondurantowi. Może nie faktu, że jego
przodkowie prowadzili momentami życie rodem z gangsterskiego filmu, ale tego,
że mógł z wielką dokładnością odtworzyć losy swoich przodków. Mogę sobie tylko
wyobrazić jak bardzo było to fascynujące. Powieść wiele na tym zyskuje, bo
bohaterowie są przedstawieni bardzo szczegółowo. Autor podjął się wielkiego
wyzwania pisząc tę historię i z całą
pewnością mu sprostał. Mimo, że momentami czytanie szło mi trochę opornie, to i
tak ciekawość, co będzie dalej była na tyle silna, że odłożenie książki nie
wchodziło w grę.
Co prawda Bondurant nie rozlicza swoich bohaterów z
ich postępowania, ale zdecydowanie skłania do refleksji czytelnika. Czytelnik
sam odpowie sobie na pytanie, czy bimbrownicy to byli naprawdę „ci źli”, czy
może byli tylko ludźmi próbującymi zapewnić byt rodzinom, chwytając się każdego
możliwego sposobu. A zapewniam Was, że w tej historii nic nie jest czarne lub
białe. Jeśli ktoś jest ciekawy, jak to wszystko wyglądało „od kuchni”, to nie
pozostaje mi nic innego, jak zachęcić Was do lektury.
Czytałam tę książkę nie tak dawno temu i naprawdę mi się spodobała. Przede wszystkim to, że autor faktycznie nikogo w niej nie ocenia i nie przedstawia jasno, że coś było dobre czy złe. Jest to też książka świetnie przedstawiająca bimbrownictwo działające w czasach prohibicji, warto ją przeczytać. :) Gdyby tylko mój tata lubił czytać książki to na pewno bym mu ją podsunęła, ale na szczęście jest jeszcze film, idealny w jego guście. :)
OdpowiedzUsuńLubię od czasu do czasu poczytać powieści z gangsterskim wątkiem i cieszę się, że autor podszedł obiektywnie do nietypowego fachu braci Bondurantow. Rozejrzę się zatem za tą pozycją.
OdpowiedzUsuńMam na półce i niedługo się za nią zabieram. Widziałam film i bardzo mi się podobał, mam nadzieję, że książka również przypadnie mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńFilm jest świetny, bardzo mi się podobał, więc pewnie i na książkę się kiedyś skuszę :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty na randkę z gangsterami...
OdpowiedzUsuńFilm świetny. Bardzo przypadł mi do gustu (recenzja na moim blogu). Od pewnego czasu planuję także przeczytać oryginał, bo takowy posiadam, ale zawsze jakaś inna lektura się nadarza. ;b
OdpowiedzUsuńo historii braci Bondurant nigdy nie słyszałam, ale lubię takie stare, gangsterskie opowieści, więc chętnie im się przyjrzę.
OdpowiedzUsuńKryminałów nigdy dość a recenzja kusząca, więc chętnie poznam tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jakoś tak z opisu fabuły, to nie jestem przekonana do tej książki, ale... kusi mnie fakt, że historia opiera się na prawdziwych wydarzeniach.
OdpowiedzUsuńJak nie przeczytam sama, to nie będę wiedzieć, czy książka jest warta uwagi, więc pozostaje mi jedynie rozejrzeć się za tą książką :-)
Tak sobie pomyślałam, że niektórzy członkowie mojej rodziny też mieli niezłe życia. Szkoda że nie wpadłam wcześniej na to, by to spisać... Niezła historia by wyszła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,
Sol/Monique
PS. Polecam mały PODWÓJNY KONKURS u mnie :)