Tytuł oryginału: Slash. Surviving Guns N' Roses,
Velvet Revolver & Rock's Snake Pit
Cykl/Seria:
Gwiazdy sceny
Wydawnictwo:
Anakonda
Oprawa: twarda
Oprawa: twarda
Rok
wydania: 2013
Ilość stron: 224
Ilość stron: 224
Ocena: 5/6
Slash.
Jeden z najlepszych i najbardziej rozpoznawalnych gitarzystów świata. To
pierwsze jest bez wątpienia zasługą wrodzonego talentu i miłości do grania, to
drugie nieśmiertelnemu wizerunkowi faceta z gitarą, burzą czarnych loków i
cylindrem na głowie. I jeszcze do niedawna
papierosem jakby na stałe przyklejonym w kąciku ust. Przypuszczam, że mało jest
osób, które zobaczywszy jego zdjęcie nie miałyby pojęcia kim jest ten facet. Dla
mnie, jeśli chodzi o muzykę, jest bogiem, dlatego na jego kolejną biografię
wyczekiwałam z niecierpliwością. Tym bardziej, że autor na tym polu nowicjuszem
nie jest i parę dobrych rockowych biografii na koncie ma ( między innymi
Metallica, AC/DC czy Iron Maiden).
Czytanie o
Slashu zawsze jest dla mnie przyjemnością, nie inaczej było i tym razem. Trzeba
autorowi przyznać, że bardzo dobrze przygotował się do przedstawienia nam
życiorysu muzyka. Tutaj od razu dodam, że jest to biografia nieautoryzowana,
więc opiera się bardziej na materiałach zdobytych przez Stenning’a z różnych źródeł, od wywiadów w
prasie, po strony internetowe poświęcone Slashowi. I muszę przyznać, że bardzo
rzetelnie udało mu się przedstawić drogę, jaką musiał przebyć muzyk od biegania
po domu babci z gitarą do zostania gwiazdą rocka. A nie była to droga łatwa,
jak to często wśród muzyków bywa.
Chociaż
moim zdaniem mamy tu zdecydowanie za mało Slasha w Slashu. Odniosłam wrażenie,
że Stenning za wszelką cenę chciał wyjaśnić czytelnikowi dlaczego Slash nie
wrócił do Guns n’ roses. I z jednej strony próbuje pokazać, że kariera Slasha
nie skończyła się wraz z odejściem z Gunsów, a wręcz nabrała rozpędu, że bez
zespołu radzi sobie świetnie, bo po prostu stworzony jest do bycia na scenie i
dawania fanom radości, jaka płynie z słuchania jego gry. Ale z drugiej ciągle
uparcie powraca do tematu GNR i Axla, a to jest już naprawdę temat przetworzony
na wszystkie możliwe sposoby. I ja nie oczekuję, że ktoś pisząc o Slashu
pominie ten zespół zupełnie, bo jak by nie było jest ogromną częścią jego
życia. Ale zdecydowanie za często autor do tematu powraca, zamiast naprawdę
skupić się na pokazaniu, że Snakepit i Velvet Revolver również były
przełomowymi etapami kariery muzyka. Bo to jest właśnie ta część, której mało
kto poświęca więcej uwagi, a zdecydowanie jest tego warta. To samo dotyczy pewnych
faktów z życia Slasha, które też miały w jego życiu duże znaczenie. Między
innymi problemy z uzależnieniem, które doprowadziły do poważnej niewydolności
serca. Te wątki zostały albo rzucone gdzieś mimochodem, albo pominięte w ogóle.
Co
zachwyciło mnie najbardziej:
Stenning’owi udało się pokazać to, co w Slashu najważniejsze – jego
przeogromną miłość do tego co robi. Nie dba o tą całą gwiazdorską otoczkę, on
po prostu chce wyjść na scenę, do ludzi i tylko grać, grać, grać. I to właśnie
jest jego magia, to sprawia, że na dźwięk jego muzyki ma się ochotę tylko zamknąć
oczy i cieszyć się tym bez końca.
Zdecydowanie jest to pozycja obowiązkowa dla każdego fana,
nie tylko dlatego, że przybliża nam trochę tę złożoną, wiecznie skrytą za burzą
loków osobowość. Dostajemy też ciekawą analizę poszczególnych utworów
znajdujących się na wszystkich płytach z dorobku artysty, sporo ciekawostek z
jego życia, oraz szczegółowy opis sprzętu, jakiego używa Slash, od gitar po
przestery, co bez wątpienia jest wielką gratką dla gitarzystów inspirujących
się Slashem.
Co prawda
pozostawia pewien niedosyt, ale chyba dla fana nie istnieje biografia, która w
stu procentach zaspokoiłaby jego ciekawość. A przecież niemożliwością byłoby
dokładne spisanie życia artysty. Dlatego jako fan jestem bardzo zadowolona i
zdecydowanie polecam innym fanom!
Muszę ją przeczytać
OdpowiedzUsuńSlash jest moim ulubionym gitarzystą. Obok takich artystów jak Hendrix, King i Clapton tworzą, a raczej stworzyli najlepszy gatunek muzyczny w historii. Solówka gitarowa Slasha w "November rain" niesamowicie chwyta za serce. Także lecę kupić książkę :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nigdy wcześniej nie słyszałam o tym gitarzyście, lecz może dlatego, że rzadko słucham muzykę i jeśli już się to zdarza, to z reguły preferuje polskich wykonawców, dlatego powyższa pozycja nie zaciekawiła mnie na tyle, bym chciała ją poznać.
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam ją czytać ale bardzo mi się podoba sposób w jaki została wydana, bardzo przyjemnie się czyta i ma bardzo fajną okładkę :)
OdpowiedzUsuńO tak :D To może być ciekawa pozycja :D I na pewno polecę ją kilku moim znajomym :)
OdpowiedzUsuńAsking questionѕ aге in fact nicе thing іf you
OdpowiedzUsuńarе nοt understаnding anуthing fully, but this paragraph provіdes
fastidious unԁerѕtanԁing even.
Feel free tο visit my blog - en.kendology.org
Chętnie bym ją przeczytała w wolnej chwili:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
nie darzę Slasha szczególną sympatią. w ogóle do wszystkich członków G'n'R mam jakieś ale... z biografii tego typu królem jest dla mnie Ozzy, tak chorej ksiażki jak jego nikt jeszcze nie stworzył ;)
OdpowiedzUsuń