środa, 20 marca 2013

Percepcja – Miroslav Žamboch

Tytuł oryginału: Visio in Extremis
Cykl/Seria: Fantastyczna Fabryka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 480
Ocena: 5/6

O Žambochu dużo słyszałam, jednak dopiero teraz, przy okazji wydania u nas „Percepcji” miałam okazję zapoznać się z jego twórczością. W sumie nie wiedziałam, czego się spodziewać, na szczęście autor rozjaśnił mi to już na pierwszych stronach: dużo wampirów, dużo krwi i morze trupów. I ja tego wcale nie uważam za wadę.

Praga przygotowuje się na szczyt G8, z czym wiąże się niemałe zamieszanie. W końcu nie codziennie głowy najbardziej wpływowych państw zbierają się w jednym miejscu. Jednak nie tylko przywódcy świata ludzi planują spotkanie w czeskiej stolicy. Wampir Mathias, który od wieków mieszka w tym mieście, zauważa, że niepokojąca ilość jego pobratymców i ich sług pojawia się na jego terenie. I nie są to podrzędni krwiopijcy; sami Wielcy Mistrzowie wampirzych klanów, z Tizokiem na czele, kręcą się po jego podwórku. I wszyscy chcą go zabić. Albo przynajmniej torturować. Cóż może zrobić taki samotnik, jak Mathias, mając przeciw sobie setki wampirów, a po swojej stronie jedynie starego znajomego, w dodatku człowieka? Najbezpieczniej byłoby wziąć nogi za pas, ale bohater ma odmienne zdanie, mimo iż zdaje się znajdować na straconej pozycji. Jednak niespodziewanie odkrywa w sobie zdolności, o których wcześniej mógł tylko pomarzyć. A więc szable w dłoń (no, w tym przypadku miecze w dłoń) i do dzieła. Gwarantuję, że będzie się działo!

Zapraszam Was do Pragi, jakiej nie znacie. Tutaj zobaczycie ją od tej mrocznej strony: ciemnych uliczek, w które lepiej nie zapuszczać się po zmroku, barów, do których lepiej nie zabłądzić i szemranych interesów. A między tym wszystkim zwykli obywatele, którzy nie zdają sobie sprawy, że wielcy tego świata mają plany, które nikomu nie wyjdą na dobre. Tylko jeden wampir chce się im przeciwstawić i jest bardzo zdeterminowany, żeby powstrzymać tę jakże niebezpieczną machinę, zanim się na dobre rozpędzi.
Pierwsze co rzuca się w oczy w trakcie lektury – zawrotna akcja. I mówiąc zawrotna, naprawdę mam na myśli "pędząca z prędkością światła". Tutaj, drogi czytelniku, nie ma czasu na odpoczynek. Tak to bywa, kiedy za każdym rogiem czyha ktoś, kto chce Cię skrócić o głowę.
Druga rzecz – ilość zgonów na stronę. Nie wiem, czy kiedykolwiek czytałam książkę, w której trup ściele się aż tak gęsto. Nie ukrywam, że na początku byłam w lekkim szoku, ale kiedy już przywykłam do „widoku” krwi i zwłok, czytało mi się  zdecydowanie lepiej. Nie potrzebowałam też zbyt dużo czasu, żeby wciągnąć się w tę historię na dobre. Przypuszczam, że duży wpływ na to miał fakt, iż przez większość czasu razem z Mathiasem błądzimy we mgle i tak naprawdę nie wiemy, o co w tym wszystkim chodzi. A chęć rozwikłania tajemnicy nie pozwala nam się od książki oderwać.
Przyznam też, że naprawdę miło było znowu mieć w ręku książkę, w której wampiry wzbudzają lęk, są żądne krwi, a jedyne o czym myślą, to zaspokojenie własnych pragnień. Od jakiegoś czasu to dość niespotykane zjawisko.
Na uznanie zasługuje też sposób, w jaki autor opisuje sceny walki. Widać, że wie, o czym mówi, a dzięki temu Mathias i jego miecz podczas walki radzą sobie znakomicie, praktycznie stanowią jedność. Naprawdę, bardzo realnie to wszystko wypada. Może dla kogoś taka krwawa jatka bez przerwy to za dużo, ale ja tam jestem pod wrażeniem.

Cóż jeszcze mogę powiedzieć? Polecam, zdecydowanie! Jest to świetna lektura dla każdego miłośnika fantastyki. Nudzić nie będziecie się na pewno, Žamboch zapewnia tyle wrażeń, że może się Wam zakręcić w głowie ;)

wtorek, 12 marca 2013

Mój bohater Dreszcz – pobierz za darmo nowe opowiadanie Ćwieka



Wydawnictwo Fabryka Słów z radością informuje, że już od dziś każdy może otrzymać za darmo nowe opowiadanie Jakuba Ćwieka - MÓJ BOHATER DRESZCZ. A.K.A.  SPELLBOUND w formie  e-booka.
Opowiadanie wprowadza w klimat najnowszej książki zatytułowanej Dreszcz, która będzie miała swoją premierę 20 marca.
Publikację zilustrował siedmioletni syn Jakuba Ćwieka – Samuel.
Zapraszam do pobierania opowiadania.
http://www.szortal.com/node/2648

czwartek, 7 marca 2013

Po szóste nie odpuszczaj

Tytuł oryginału: Hot six
Cykl/Seria: Stephanie Plum. Dziewczyny nie płaczą
Tom: 6
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 360
Ocena: 5/6

Z ogromną przyjemnością mogę was poinformować, że oto do księgarń trafiła kolejna część przygód Stephanie Plum. Jeśli, tak jak ja, nie mogliście się jej doczekać, to najwyższa pora biec czym prędzej do najbliższej księgarni.
Tym razem zaczynamy od trupa, i to nie byle jakiego. Ktoś zabił i podpalił handlarza bronią, syna jednego z najpotężniejszych gangsterów w okolicy. Ostatnią osobą, która widziała go żywego był Komandos, toteż jest on poszukiwany w związku z tym tajemniczym zgonem. Jednak Komandos postanawia zrobić to, co umie najlepiej – znika z powierzchni ziemi. O pomoc prosi Steph, co już od samego początku nie wydaje się dobrym pomysłem. Stephanie i Morelli szukają prawdziwego mordercy, dwóch zbirów włóczy się za naszą łowczynią, z nadzieją, że dopadną Komandosa. Jeden z jej NS-ów też nie potrafi się z nią rozstać. I jakby tego było mało babcia Mazurowa ucieka z domu! Na szczęście nie ucieka daleko, postanawia zamieszkać ze Stephanie, dopóki czegoś nie znajdzie. I – o zgrozo – robi też prawo jazdy. Do tego całego majdanu dołącza pies Bob, którego podrzucił do Stephanie jeden gliniarz. Jak widać w świecie łowczyni nagród znowu pomieszanie z poplątaniem, ale czy to jeszcze kogoś dziwi?

Nie sądziłam, że jest to możliwe, ale moim zdaniem w tej części dzieje się jeszcze więcej niż w poprzednich. Stężenie akcji na stronę wzrasta i leci pod sufit, a my nie potrafimy przestać czytać. Dosłownie. Przeczytałam tę książkę w ciągu jednego dnia, tak bardzo nie potrafiłam się oderwać.
Do łez doprowadzały mnie przeboje, jakie Stephanie miała z babcią Mazurową. A gwarantuję wam, że babcia, która postanowiła się usamodzielnić to nie przelewki. Spędza każdy dzień na poszukiwaniu mieszkania, robieniu prawa jazdy i co gorsza, rozgląda się za samochodem dla siebie. I niestety go znajduje. Drżyjcie przechodnie!
Niezmiennie też duet Stephanie i Lula sieją postrach na ulicach Trenton. Albo wzbudzają ataki śmiechu. A może jedno i drugie. Faktem jest, że te dwie wyruszające na wspólną akcję to gwarancja świetnej rozrywki. Dla czytelnika oczywiście. Bo przypuszczam, że Stephanie średnio bawił płonący na niej sweter ;]

Myślę, że o tym, dlaczego ta seria jest tak genialna napisałam już tyle, iż nie ma sensu się powtarzać. Pod tym względem nic się nie zmieniło, książki o Stephanie Plum nadal są świetną rozrywką, pełną barwnych postaci. Bawi do łez, wciąga, zaskakuje, czyli ma w sobie wszystko, co tego typu powieści mieć powinny. Moje uwielbienie dla serii nie maleje, wręcz przeciwnie, z każdym kolejnym tomem jest coraz większe. I naprawdę jestem przeszczęśliwa, że tych tomów będzie jeszcze kilkanaście. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, że miałabym się rozstać ze Stephanie i całą resztą. Na szczęście póki co mi to nie grozi. W Trenton jest jeszcze wielu zbirów do złapania. Myślę, że tych, którzy czytali chociaż jeden z poprzednich tomów nie muszę zachęcać, sami z siebie czym prędzej pognają do księgarni. Zachęcam za to gorąco tych, którzy nie czytali. Warto, zdecydowanie warto!