Tytuł
oryginału: Visio in Extremis
Cykl/Seria:
Fantastyczna Fabryka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka
Rok
wydania: 2013
Ilość stron: 480
Ilość stron: 480
Ocena: 5/6
O Žambochu
dużo słyszałam, jednak dopiero teraz, przy okazji wydania u nas „Percepcji” miałam
okazję zapoznać się z jego twórczością. W sumie nie wiedziałam, czego się
spodziewać, na szczęście autor rozjaśnił mi to już na pierwszych stronach: dużo
wampirów, dużo krwi i morze trupów. I ja tego wcale nie uważam za wadę.
Praga
przygotowuje się na szczyt G8, z czym wiąże się niemałe zamieszanie. W końcu
nie codziennie głowy najbardziej wpływowych państw zbierają się w jednym miejscu.
Jednak nie tylko przywódcy świata ludzi planują spotkanie w czeskiej stolicy. Wampir
Mathias, który od wieków mieszka w tym mieście, zauważa, że niepokojąca ilość jego
pobratymców i ich sług pojawia się na jego terenie. I nie są to podrzędni
krwiopijcy; sami Wielcy Mistrzowie wampirzych klanów, z Tizokiem na czele,
kręcą się po jego podwórku. I wszyscy chcą go zabić. Albo przynajmniej
torturować. Cóż może zrobić taki samotnik, jak Mathias, mając przeciw sobie
setki wampirów, a po swojej stronie jedynie starego znajomego, w dodatku człowieka?
Najbezpieczniej byłoby wziąć nogi za pas, ale bohater ma odmienne zdanie, mimo
iż zdaje się znajdować na straconej pozycji. Jednak niespodziewanie odkrywa w
sobie zdolności, o których wcześniej mógł tylko pomarzyć. A więc szable w dłoń
(no, w tym przypadku miecze w dłoń) i do dzieła. Gwarantuję, że będzie się działo!
Zapraszam Was
do Pragi, jakiej nie znacie. Tutaj zobaczycie ją od tej mrocznej strony:
ciemnych uliczek, w które lepiej nie zapuszczać się po zmroku, barów, do
których lepiej nie zabłądzić i szemranych interesów. A między tym wszystkim
zwykli obywatele, którzy nie zdają sobie sprawy, że wielcy tego świata mają
plany, które nikomu nie wyjdą na dobre. Tylko jeden wampir chce się im
przeciwstawić i jest bardzo zdeterminowany, żeby powstrzymać tę jakże
niebezpieczną machinę, zanim się na dobre rozpędzi.
Pierwsze
co rzuca się w oczy w trakcie lektury – zawrotna akcja. I mówiąc zawrotna,
naprawdę mam na myśli "pędząca z prędkością światła". Tutaj, drogi
czytelniku, nie ma czasu na odpoczynek. Tak to bywa, kiedy za każdym rogiem
czyha ktoś, kto chce Cię skrócić o głowę.
Druga
rzecz – ilość zgonów na stronę. Nie wiem, czy kiedykolwiek czytałam książkę, w
której trup ściele się aż tak gęsto. Nie ukrywam, że na początku byłam w lekkim
szoku, ale kiedy już przywykłam do „widoku” krwi i zwłok, czytało mi się zdecydowanie lepiej. Nie potrzebowałam też
zbyt dużo czasu, żeby wciągnąć się w tę historię na dobre. Przypuszczam, że
duży wpływ na to miał fakt, iż przez większość czasu razem z Mathiasem błądzimy
we mgle i tak naprawdę nie wiemy, o co w tym wszystkim chodzi. A chęć rozwikłania
tajemnicy nie pozwala nam się od książki oderwać.
Przyznam
też, że naprawdę miło było znowu mieć w ręku książkę, w której wampiry wzbudzają
lęk, są żądne krwi, a jedyne o czym myślą, to zaspokojenie własnych pragnień.
Od jakiegoś czasu to dość niespotykane zjawisko.
Na uznanie
zasługuje też sposób, w jaki autor opisuje sceny walki. Widać, że wie, o czym
mówi, a dzięki temu Mathias i jego miecz podczas walki radzą sobie znakomicie,
praktycznie stanowią jedność. Naprawdę, bardzo realnie to wszystko wypada. Może
dla kogoś taka krwawa jatka bez przerwy to za dużo, ale ja tam jestem pod
wrażeniem.
Cóż
jeszcze mogę powiedzieć? Polecam, zdecydowanie! Jest to świetna lektura dla
każdego miłośnika fantastyki. Nudzić nie będziecie się na pewno, Žamboch
zapewnia tyle wrażeń, że może się Wam zakręcić w głowie ;)
Czytałam kilka książek Zambocha, więc mniej więcej wiem czego się mogę spodziewać po jego twórczości. I chętnie zapoznam się z najnowszą powieścią :)
OdpowiedzUsuńJa niestety nigdy wcześniej nie słyszałam o Žambochu, ale widzę po twojej recenzji, że warto poznać jego twórczość. Mnie się ogólny zarys fabuły spodobał, dlatego będę miała na uwadze tę książkę.
OdpowiedzUsuńjako, że dwa lata swego życia spędziłam w Cieszynie to do Czechów mam ogromny sentyment i sympatię. na ksiażki też się ona przekłada :)
OdpowiedzUsuńJa też nigdy nie słyszałam o Zambochu :-) Dopiero ta książka otworzyła mi oczy na jego istnienie. Powieść leży i czeka na przeczytanie na moim biurku :-)
OdpowiedzUsuńo książce czytam pierwszy raz, ale podoba mi się jej zawartość :) skusze się...
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie słyszałam, ale brzmi nieźle :)
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o tym autorze. Brzmi nieźle :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj Święta,
OdpowiedzUsuńWięc świątecznie
Ciebie słodko pozdrawiamy
I życzonka Ci składamy.
Rozpisywać się nie chcemy,
Już to zrobiliśmy w blogu,
Ale mocno Cię tulimy,
Najlepszego Ci życzymy! :)
Słodkich Świąt!
Życzą
Włóczykije – Monika i Rafał