Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Literackie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wydawnictwo Literackie. Pokaż wszystkie posty

środa, 23 kwietnia 2014

Pasja według św. Hanki - Anna Janko

Jedna z recenzji odnaleziona w czeluściach dysku, napisana sto lat temu :)

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 368
Ocena: 3/6

Poznajcie Hankę, czterdziestoletnią żonę i matkę dwójki dzieci, która nagle postanawia rzucić to wszystko i wdać się w romans ze spotkanym po latach szkolnym kolegą. Swoją opowieścią wraca też do wczesnego dzieciństwa i po kolei przeprowadza przez wszystkie etapy swojego życia. Czytelnik jest tutaj osobą, której Hanka zwierza się, opowiadając swoją historię, dzieli się swoimi wspomnieniami i odczuciami, dlatego z bardzo bliska możemy przyjrzeć się emocjom, jakie nią miotają. Czasami budzą współczucie dla nieszczęśliwej kobiety, ale w moim przypadku budziły głównie irytację i wściekłość.
Ale po kolei.

Pod względem językowym ta książka jest na bardzo wysokim poziomie. Na uznanie zasługuje też fakt, że temat przetworzony już na milion sposobów, u Janko w żadnym wypadku nie jest wtórny. Sposób w jaki autorka opisuje uczucia targające główną bohaterką to coś niesamowitego. Każda emocja zostaje rozebrana na części pierwsze, każde zachowanie przeanalizowane z najdrobniejszymi szczegółami. Miłość i zdrada, dla których próbuje znaleźć definicję. I przy tym emocjonalne rozchwianie Hanki, która miota się między życiem z mężem a życiem z kochankiem. I nie potrafi wybrać, zawsze coś ciągnie ją do tego drugiego. Ale nie jest to dla niej problemem, bo według niej można kochać męża i zdradzać, to najnormalniejsza rzecz na świecie. Momentami stany umysłu Hanki były już bliskie chorobie psychicznej. Ciężko jest to ująć w słowa, bo ładunek emocjonalny w tej historii jest naprawdę ogromny. To głębokie studium kobiety zagubionej w sobie i swoim życiu, nie potrafiącej znaleźć wyjścia z sytuacji, w którą się wpędziła.

Dlaczego więc przy całym zachwycie dla wysokiego poziomu językowego tak niska ocena?
Bardzo zmęczyłam się przy lekturze tej powieści. Psychicznie. Zdrada to dla mnie coś, co wywołuje obrzydzenie i podniesione ciśnienie. A tutaj przez ponad trzysta stron słuchałam zwierzeń kobiety, która próbowała mi, i chyba sama sobie udowodnić, że zdrada jest czymś właściwym. Momentami wręcz żałowałam, że ta kobieta nie siedzi obok, bo miałam ochotę nią porządnie potrząsnąć. A w momencie, kiedy była oburzona, bo jej mąż ma obiekcje co do tej zdrady i nie pozwala się kontaktować z kochankiem, ręce mi opadły. I nie twierdzę, że lepiej męczyć się w małżeństwie, gdzie uczucie już dawno umarło. Ale można zrobić to po ludzku, rozstać się i zacząć nowe życie. A nie uciekać od męża do kochanka, od kochana do męża i tak w kółko. W pewnym momencie zaczęłam już współczuć jednemu i drugiemu. No i dzieci, w całym tym szaleństwie oczywiście one ucierpiały najbardziej, ale Hanka jakby w ogóle się tym nie przejęła. Syna podrzuciła dziadkom, a córkę ciągała ze sobą z Wrocławia do Warszawy, z jednego mieszkania do drugiego, wożąc ją ze sobą na bardzo rozchwianej karuzeli uczuć.
I niby książka wywołała emocje, ale to niestety sprawiało, że coraz bardziej mnie odpychała. Czasami wręcz musiałam się zmuszać żeby czytać dalej, więc o przyjemności raczej nie może być mowy.

Podsumowując, warto zapoznać się z książką ze względu na bardzo bogaty język, bo ten jest na bardzo wysokim poziomie. Sama historia do mnie nie przemówiła, ale myślę, że znajdzie się szerokie grono odbiorców, którzy będą zadowoleni.

http://www.wydawnictwoliterackie.pl/
http://sztukater.pl/

wtorek, 26 lutego 2013

W ofierze Molochowi - Åsa Larsson

Tytuł oryginału: Till offer åt Molok
Cykl/Seria: Rebeka Martinsson
Tom: 5
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 368
Ocena: 4/6

Åsa Larsson przenosi nas do zaśnieżonej Kiruny, gdzie Rebeka Martinsson znajduje zwłoki bestialsko zamordowanej kobiety. Na ciele ofiary znajdują się liczne ślady ukłuć. Jedynym świadkiem może być wnuk kobiety, siedmioletni Marcus. Problem w tym, że chłopiec nie pamięta niczego, co wydarzyło się tamtej nocy. Dodatkowo w toku śledztwa okazuje się, że los nie oszczędza rodziny chłopca. Wszyscy jego krewni zginęli w na pozór nieszczęśliwych wypadkach. Tylko czy jedna rodzina może mieć aż tyle pecha? Rebeka postanawia przyjrzeć się bliżej dziwnym wypadkom w rodzinie chłopca i nie odpuszcza nawet wtedy, kiedy jej rywal z biura prokuratora odbiera jej śledztwo. Do czego to doprowadzi upartą panią prokurator? Przekonajcie się sami.

To moje pierwsze spotkanie z Åsą Larsson, ale naczytałam się o jej twórczości tylu pozytywnych opinii, że ciekawość zwyciężyła i postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie jest taka dobra. Muszę przyznać, że spodziewałam się jednak czegoś innego, ale nie mogę powiedzieć, że się rozczarowałam.
Bardzo spodobała mi się podróż w czasie, jaką zafundowała nam autorka. Bo poza tym, że obserwujemy jak postępuje śledztwo, cofamy się też do roku 1914, kiedy to młoda nauczycielka Elina Pettersson przybywa do Kiruny, żeby rozpocząć nowe, lepsze życie. Jak to się ma do obecnych wydarzeń? Otóż są one z ową nauczycielką związane bardzo mocno. Uwielbiam historie, w których mamy do czynienia z dwoma płaszczyznami czasowymi, które w jakiś sposób łączą się ze sobą, więc żeby zrozumieć teraźniejszość, musimy też koniecznie spojrzeć w wydarzenia z przeszłości. I muszę przyznać, że historia nauczycielki jest równie fascynująca i wciągająca, co ta współczesna, dotycząca śledztwa w sprawie morderstwa.
Larsson poświęca też dużo miejsca życiu prywatnemu bohaterów, przez co są bardzo dobrze nakreśleni, a czytelnik może ich lepiej poznać. Wdawanie się w prywatne sprawy postaci, sprawia z kolei, że akcja toczy się dosyć leniwie i rozwleka w czasie. Nie będę ukrywać, że zdecydowanie wolę kryminały, gdzie wszelkie wątki nie związane ze śledztwem są ograniczone do minimum. Po pierwsze nie odwraca to uwagi czytelnika, a po drugie książkę czyta się wtedy ze zdecydowanie większym napięciem. Tutaj mi tego zdecydowanie zabrakło i na palcach jednej ręki mogłabym policzyć momenty, w których naprawdę wstrzymywałam oddech z przejęcia.
Nie oznacza to jednak, że mi się nie podobało. Muszę przyznać, że naprawdę bardzo dobrze się czytało, lekko i płynnie. Nie można autorce odmówić talentu, potrafi zaciekawić swoją opowieścią, dzięki świetnemu pomysłowi na wyjątkowo zamotaną fabułę, pełną zagadek i tajemnic z przeszłości.

Jak na powieść kryminalno-obyczajową – rewelacja. Nie wiem, czy jest lepsza, czy gorsza od poprzednich książek autorki, ale chętnie sięgnę po inne tytuły, żeby się o tym przekonać. Jeśli ktoś zaczytuje się w skandynawskich kryminałach, to jestem pewna, że  się nie zawiedzie. W końcu nie bez powodu ta książka została szwedzkim kryminałem roku 2012.

Książkę otrzymałam od wydawnictwa