Jedna z recenzji odnaleziona w czeluściach dysku, napisana sto lat temu :)
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2012
Ilość
stron: 368
Ocena:
3/6
Poznajcie Hankę, czterdziestoletnią żonę i matkę
dwójki dzieci, która nagle postanawia rzucić to wszystko i wdać się w romans ze
spotkanym po latach szkolnym kolegą. Swoją opowieścią wraca też do wczesnego
dzieciństwa i po kolei przeprowadza przez wszystkie etapy swojego życia.
Czytelnik jest tutaj osobą, której Hanka zwierza się, opowiadając swoją
historię, dzieli się swoimi wspomnieniami i odczuciami, dlatego z bardzo bliska
możemy przyjrzeć się emocjom, jakie nią miotają. Czasami budzą współczucie dla
nieszczęśliwej kobiety, ale w moim przypadku budziły głównie irytację i
wściekłość.
Ale po kolei.
Pod względem językowym ta książka jest na bardzo
wysokim poziomie. Na uznanie zasługuje też fakt, że temat przetworzony już na
milion sposobów, u Janko w żadnym wypadku nie jest wtórny. Sposób w jaki
autorka opisuje uczucia targające główną bohaterką to coś niesamowitego. Każda emocja
zostaje rozebrana na części pierwsze, każde zachowanie przeanalizowane z
najdrobniejszymi szczegółami. Miłość i zdrada, dla których próbuje znaleźć
definicję. I przy tym emocjonalne rozchwianie Hanki, która miota się między
życiem z mężem a życiem z kochankiem. I nie potrafi wybrać, zawsze coś ciągnie
ją do tego drugiego. Ale nie jest to dla niej problemem, bo według niej można
kochać męża i zdradzać, to najnormalniejsza rzecz na świecie. Momentami stany
umysłu Hanki były już bliskie chorobie psychicznej. Ciężko jest to ująć w
słowa, bo ładunek emocjonalny w tej historii jest naprawdę ogromny. To głębokie
studium kobiety zagubionej w sobie i swoim życiu, nie potrafiącej znaleźć
wyjścia z sytuacji, w którą się wpędziła.
Dlaczego więc przy całym zachwycie dla wysokiego
poziomu językowego tak niska ocena?
Bardzo zmęczyłam się przy lekturze tej powieści.
Psychicznie. Zdrada to dla mnie coś, co wywołuje obrzydzenie i podniesione
ciśnienie. A tutaj przez ponad trzysta stron słuchałam zwierzeń kobiety, która
próbowała mi, i chyba sama sobie udowodnić, że zdrada jest czymś właściwym.
Momentami wręcz żałowałam, że ta kobieta nie siedzi obok, bo miałam ochotę nią
porządnie potrząsnąć. A w momencie, kiedy była oburzona, bo jej mąż ma obiekcje
co do tej zdrady i nie pozwala się kontaktować z kochankiem, ręce mi opadły. I
nie twierdzę, że lepiej męczyć się w małżeństwie, gdzie uczucie już dawno
umarło. Ale można zrobić to po ludzku, rozstać się i zacząć nowe życie. A nie
uciekać od męża do kochanka, od kochana do męża i tak w kółko. W pewnym
momencie zaczęłam już współczuć jednemu i drugiemu. No i dzieci, w całym tym
szaleństwie oczywiście one ucierpiały najbardziej, ale Hanka jakby w ogóle się
tym nie przejęła. Syna podrzuciła dziadkom, a córkę ciągała ze sobą z Wrocławia
do Warszawy, z jednego mieszkania do drugiego, wożąc ją ze sobą na bardzo
rozchwianej karuzeli uczuć.
I niby książka wywołała emocje, ale to niestety
sprawiało, że coraz bardziej mnie odpychała. Czasami wręcz musiałam się zmuszać
żeby czytać dalej, więc o przyjemności raczej nie może być mowy.
Podsumowując, warto zapoznać się z książką ze względu
na bardzo bogaty język, bo ten jest na bardzo wysokim poziomie. Sama historia
do mnie nie przemówiła, ale myślę, że znajdzie się szerokie grono odbiorców,
którzy będą zadowoleni.