Tytuł
oryginału: Confessions of a Scarry Mommy
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2012
Ilość
stron: 190
Ocena: 5/6
Czy
kiedykolwiek byłaś bliska obłędu przez swoje dzieci? A może uważasz, że jesteś
złą matką, bo marzysz o tym, żeby pozbyć się ich na kilka godzin, by móc odpocząć albo chociaż wziąć prysznic?
Myślisz, że jesteś jedyna na świecie z takimi problemami? Cóż, jeśli tak, to
jest książka dla ciebie!
Jill
Smokler, matka trójki dzieci. Kiedyś też myślała, że jest wyrodną matką. Do
czasu, aż założyła bloga i zaczęła na nim umieszczać swoje przemyślenia
związane z macierzyństwem. Wtedy odkryła, że na świecie takich kobiet są
tysiące. Czytelniczki w komentarzach dzieliły się swoimi doświadczeniami, a
Jill już wiedziała, że nie tylko ona chowa się z czekoladą w łazience, nie
tylko ona wspomina ciążę jako jeden wielki koszmar, nie tylko ona rodzinne
wakacje uważa zło konieczne, które mało ma wspólnego z odpoczynkiem. Pisząc
bloga poznaje setki podobnych sobie kobiet, które mimo, że kochają swoje dzieci
najbardziej na świecie, czasami mają po prostu dość. Pokazuje swoim
czytelniczkom, że nie ma idealnych matek i idealnych dzieci. Każda z nich
boryka się z tymi samymi problemami.
„Wyznania upiornej mamuśki” to zbiór krótkich
esejów pokazujących macierzyństwo z przymrużeniem oka. Autorka mówi o sprawach,
których matki w rozmowach unikają jak ognia. I robi to z brutalną szczerością i
ogromnym poczuciem humoru. Każdy rozdział zaczyna się od wybranych komentarzy z
bloga, gdzie czytelniczki dzielą się swoimi doświadczeniami. Jill Smokler miała
odwagę wyjść naprzeciw opiniom, że
macierzyństwo to jedno niekończące się pasmo szczęścia, pokazać, że
matki borykają się z wieloma problemami, które są uparcie zamiatane pod dywan,
żeby przypadkiem ktoś nie zaczął o nich rozmawiać.
Jasne, amerykańskie wychowywanie dzieci bardzo różni się od naszego,
ale gwarantuję wam, że nasze polskie
mamuśki również odnajdą tam swoje codzienne dylematy i frustracje.
Uważasz, że daleko Ci do idealnej młodej mamy? To świetnie, bo te
kobiety z dziećmi, które mijasz codziennie na ulicy też sobie z pewnymi
rzeczami nie radzą. Tylko nie wolno o tym mówić, bo w ten sposób przyznasz się
do porażki. A szkoda, bo odniosłam wrażenie, że dzięki takiej właśnie
szczerości, Jill i jej czytelniczki nabrały trochę dystansu. A to przyda się
każdej spanikowanej mamuśce ;)
Autorka w przezabawny sposób przypomina nam, że macierzyństwo to nie
wyścig szczurów. Twoje dziecko nie musi być najładniejsze, najzdolniejsze,
najlepiej ubrane, chodzić na jak najwięcej zajęć dodatkowych i ogólnie zawsze
być naj. Ono ma być po prostu szczęśliwe i powinno cieszyć się swoim
dzieciństwem, bawić się, robić to, na co ma ochotę i czuć, że jest kochane.
Cała reszta jest zbędna. Autorka zachęca też, do większej szczerości wśród mam.
Nie udawajcie, że kolki i nieprzespane noce to coś, co znacie tylko ze
słyszenia. I tak nikt wam nie uwierzy. O wiele lepiej będzie, jeśli każdy
zdobędzie się na odrobinę szczerości i porozmawia o tym, jak naprawdę wygląda
jego codzienne życie. A kto zrozumie mamę lepiej niż druga mama? Dlatego
właśnie Jill zachęca do tego, żeby zamiast walczyć ze sobą o bycie naj,
wspierać się nawzajem. Nawet jeśli chodzi o obcą ci kobietę, a ty podasz jej
nawilżaną chusteczkę, kiedy będzie w potrzebie. To zawsze jakiś początek ;)
To nie jest książka tylko dla mam. Owszem, każda mama odnajdzie tutaj
wiele swoich przeżyć i problemów, oraz uświadomi sobie, że nie jest z tym sama
na świecie. Jednak tą książką zachwyci się każda kobieta. Czy już jest mamą,
czy dopiero będzie. Nawet jeśli od macierzyństwa dzielą ją jeszcze długie lata.
Poza chwilami refleksji, autorka funduje nam też jeden atak śmiechu za drugim.
Naprawdę warto, polecam!
Książkę otrzymałam od wydawnictwa
z wielką ochotą bym tę książkę przeczytała :))
OdpowiedzUsuńsama jestem mamą i jestem bardzo ciekawa tej historii :))
I ja jestem mamuśką i chętnie porównałabym doświadczenia :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już za mną i bardzo mile wspominam czas przy niej spędzony. Świetna, humorystyczna pozycja nie tylko dla obecnych czy przyszłych mam, lecz dla każdego.
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę zachęcająco, tym bardziej, że jestem mamą prawie trzyletniej łobuzicy, której zawsze wszędzie pełno i buzia się jej nie zamyka :D Z cała pewnością rozejrzę się uważniej za tą książką :D
OdpowiedzUsuńDużo ostatnimi czasy słyszę o tej książce. Miło, że powstają publikację, które odzierają macierzyństwo z tej natchnionej otoczki :-)
OdpowiedzUsuńRecenzja i ocena zachęcają, więc chyba dam się skusić:).
OdpowiedzUsuńaj... nawet nie chcę myśleć o posiadaniu dzieci, ja to na pewno byłabym okropną matką :D Nie mniej, gdyby dopadł mnie ten zaszczyt to zapoznałabym się :)
OdpowiedzUsuńAgniecha - Aj nie marudź :P Nie byłabyś okropną matką :)
OdpowiedzUsuń