Tytuł
oryginału: The Karma Club
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2014
Ilość
stron: 306
Ocena: 4/6
Z
twórczością Brody spotkałam się już przy okazji polskiej premiery jej pierwszej
książki. Ponieważ było to udane spotkanie, z miłą chęcią sięgnęłam po jej
kolejną książkę, wydaną przez Fabrykę Słów.
Madison,
po tym, jak przyłapała swojego chłopaka na zdradzie, postanowiła dopilnować,
żeby dopadła go Karma. Stwierdziwszy, że nie ma co czekać, aż zadziała moc
równowagi we wszechświecie, tworzy ze swoimi przyjaciółkami Klub Karmy,
skupiający się na ukaraniu byłych chłopaków, którzy je skrzywdzili i odebraniu
im tego, co dla nich najcenniejsze.
„Klub
Karmy” to z pozoru zwyczajna powieść dla nastolatek. I po części tak jest, ale
też nie do końca. To, co jest typowe, to niezbyt popularna dziewczyna i jej
dwie przyjaciółki, prześladowane przez najpopularniejszą dziewczynę w szkole.
Typowe dla amerykańskich szkół. Nietypowy jest za to sposób, w jaki dziewczyny
radzą sobie z niesprawiedliwością losu. Madison, po wizycie w ośrodku duchowego
odnowienia, doznaje objawienia. Karma! To jest to. Tylko jak ona ma czekać, aż
wszechświat zadziała i każdy winowajca dostanie to, na co zasłużył? Już ona
dopilnuje, żeby stało się to szybciej, niż ktokolwiek by się spodziewał.
Powstaje lista osób, które muszą zostać ukarane i Maddy wraz ze swoimi wiernymi
przyjaciółkami zabierają się do dzieła. Zapominają tylko o jednym drobnym
szczególe, a mianowicie o tym, że karma nagradza dobre uczynki, a zemsta
niestety do nich nie należy.
Lektura
tej książki przypadła akurat na odpowiedni na nią czas. Po pierwsze,
potrzebowałam czegoś lekkiego po ostatniej dosyć wymagającej książce, a po
drugie miałam ciężki tydzień w pracy, więc naprawdę dobrze było po powrocie do
domu dać odpocząć umysłowi i poczytać coś lekkiego i zabawnego.
„Klub
karmy” to naprawdę przyjemna lektura, wprawiająca w dobry humor i pozwalająca
się zrelaksować. Powinna też skłonić do refleksji, i to nie tylko młodego
czytelnika, do którego jest adresowana :) Oczywiście w miarę czytania jesteśmy
w stanie domyślić się jak to się wszystko skończy, ale to wcale nie sprawia, że
lektura jest mniej przyjemna. Młodzieżowy język, przyjemny styl i dowcip
autorki sprawia, że czyta się naprawdę dobrze i nawet nie zauważamy upływu
stron. Niby taka niepozorna, zwyczajna i głupiutka powieść dla nastolatek, a
jednak potrafi bardzo pozytywnie zaskoczyć. Co prawda czasem irytuje typowa
amerykańska mentalność, ale jednak w tym wypadku zdecydowanie przeważa fakt, że
jest to książka o czymś. Że niesie ze sobą refleksję i naprawdę mądre
przesłanie. A takie książki są naszej młodzieży zdecydowanie potrzebne!
Oj ubawiłam się przy niej. :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o kilku książkach tej pani i wydają mi się idealne na wakacje :) Z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńSwego czasu ta książka miała całkiem spory rozgłos i już wtedy zadeklarowałam swoją chęć przeczytania, którą nadal podtrzymuje.
OdpowiedzUsuńSkoro książka jest lekka i przyjemna to sięgnę po nią od razu po obronie pracy magisterskiej. Przyda mi się chwila wytchnienia :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się fantastycznie ;-)
OdpowiedzUsuń