Tytuł
oryginału: Mutineer
Cykl/Seria:
Kris Longknife
Tom: 1
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2014
Ilość
stron: 504
Ocena:
4.5/6
Kiedy
decydowałam się na przeczytanie tej książki skusił mnie opis na okładce, jakoś
tak poczułam się zaintrygowana tym, co za sobą niesie. Po rozpoczęciu lektury
nie byłam już taka pewna, czy było to dobre posunięcie. Na szczęście były to
tylko zgrzyty pierwszych kilkunastu stron, potem się rozkręciło i z czystym
sumieniem mogę powiedzieć, że była to bardzo udana lektura.
Kris
Longknife jest młodą panią podporucznik, która wstąpiła do marynarki, żeby
uwolnić się od rodziny. Jej ojciec jest premierem na odległej planecie, a
dziadkowie i pradziadkowie milionerami władającymi tworzonym przez lata
imperium. Kris ma dość presji, którą powoduje ciężar tego nazwiska, więc
wstępuje do szkoły oficerskiej. Niestety i tam nie ma lekko, bo każdy wie, że
dziewczyna jest z TYCH Longknife’ów. Próbując udowodnić sobie i światu, że
nazwisko jej nie definiuje, ciągle pakuje się w kłopoty. Ale też wzbudza
sympatię i szacunek nie tylko podwładnych, ale i przełożonych. Wszystko się
komplikuje, kiedy wyrusza na misję ratowniczą, razem z jej oddziałem mają
uwolnić porwaną dla okupu dziewczynkę. Jej oddział cudem wychodzi z tej misji
bez szwanku, a po kilku kolejnych zdarzeniach Kris ma uzasadnione podejrzenia,
że ktoś chce pozbyć się jej z tego świata.
„Buntowniczka”
to naprawdę ciekawe połączenie sensacji i science-fiction. Początkowe trudności
mogły być spowodowane faktem, że czytelnik zostaje od razu rzucony w wir
wydarzeń i jeszcze nie bardzo wie o co chodzi. Znajdujemy się nagle w
przyszłości, w kosmosie, z każdej strony atakowani obco brzmiącymi nazwami i
ciężko to początkowo ogarnąć. Ale kiedy się już przyzwyczaimy, robi się bardzo
interesująco. Już samo uniwersum jest dosyć ciekawe, akcja dzieje się w
przyszłości, ludzie żyją na wielu planetach rozrzuconych po całym wszechświecie,
a mieszkańcy Ziemi nie są zbyt lubiani.
Postać
głównej bohaterki też zasługuje na uznanie. Młoda, doświadczona przez życie
kobieta, która próbuje udowodnić całemu światu, że jest kimś więcej niż
panienka z balu debiutantek i na wszystko, co osiągnęła sama ciężko
zapracowała.
Koniec
końców powieść naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Akcja toczy się bardzo
szybko, więc nie ma czasu na nudę. Nie ma zbędnego wątku romantycznego i
przydługich opisów, jest za to lekki język, więc czyta się błyskawicznie i
nawet nie zauważamy, kiedy mija nam te 500 stron. Bardzo udana lektura i
świetna rozrywka!
Chociaż na co dzień nie czytuje książek z gatunku science-fiction, to jednak w przypadku ''Buntowniczki'' mam zamaiar zrobić wyjątek, ponieważ jej blurb bardzo mnie zaciekawił, zaś twoja recenzja tylko utwierdziła w przekonaniu, że jest to całkiem interesująca i godna uwagi pozycja.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze książki łączącej sensację z sci-fi. Brzmi ciekawie. Rozejrzę się za nią niedługo...
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej pozycji. Może kiedyś, jeśli nadarzy się okazja. ;)
OdpowiedzUsuńNadal nie jestem pewna, czy chcę przeczytać. Nigdy mnie jakoś nie kręcił wątek życia w kosmosie, a ja za s-f ogólnie nie przepadam. Muszę się jeszcze zastanowić.
OdpowiedzUsuń