poniedziałek, 2 lipca 2012

Blog osławiony między niewiastami - Artur Andrus

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Oprawa: twarda
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 576
Ocena: 5.5/6

Co tu dużo mówić – jestem zachwycona. Właśnie takiej lektury było mi trzeba. Teksty Artura Andrusa z kilku ostatnich lat, publikowanie nie tylko na blogu, ale i w różnych czasopismach, zebrane w jednym miejscu. To prawdziwa perełka i ogromna dawka śmiechu zarazem. Artur Andrus ma niewątpliwy talent do komentowania szarej codzienności tak, aby czytelnik mógł w tej szarości odnaleźć jakiś powód do uśmiechu. I nie chodzi tu tylko wydarzenia ważne, te z pierwszych stron gazet. Andrus potrafi znaleźć materiał do opisania nawet tam, gdzie nam nie przyszłoby do głowy spojrzeć.  I robi to czasem w sposób tak zawiły, że nasze szare komórki muszą czym prędzej zabrać się do roboty i przetworzyć otrzymane informacje, żeby się nie pogubić. Jak pisze sam autor: „Po co mówić jaśniej, jak można coś pokomplikować?”

Generalnie, jeśli ktoś ma wątpliwości, to już po przeczytaniu wstępu będzie wiedział, czy jest to książka dla niego. Ja rozumiem, że niektórzy mogą mieć trochę inne poczucie humoru, ale to naprawdę trzeba przeczytać!! Chciałam tutaj nawet umieścić kilka cytatów, ale nie mogę się zdecydować które. Jest tego tyle, że wyszłaby druga książka. A powieść w odcinkach „Żałuj, Marleno” rozbroiła mnie już kompletnie. Dobra, może nie jest to zbyt mądre, ale w tak piękny sposób wyśmiewa tego typu powieści, że nie mogłam się doczekać kolejnych fragmentów.

Andrus  dysponuje też ogromnym dystansem do siebie, dlatego bardzo często śmieje się z Andrusa właśnie. Że przytoczę jakiś przykład:
Od niedawna jestem narciarzem. Kolega prawnik (a zimą również instruktor) twierdzi, że biorąc pod uwagę moje umiejętności i styl jazdy, nazywając siebie „narciarzem”, narażam się na proces cywilny o naruszenie dobrego imienia przedstawicieli tej dyscypliny sportu.”

Od kilku sezonów uprawiam tę dyscyplinę sportu dla satysfakcji. Ale nie swojej, tylko tych, którzy zjeżdżają razem ze mną. Jakżeż wzrasta poczucie wartości u każdego, kto widzi mnie na stoku. A nie widzieć mnie nie można. Kupiłem sobie najjaskrawszy kombinezon świata. To ze strachu przed zagubieniem. W przypadku wypadku, pies tropiący nie musi nawet opuszczać swojej budy. Z odległości kilkunastu kilometrów może łapą wskazać czerwony punkcik przebijający się przez białe pokrycie. To będę ja przysypany lawiną. Nie mam tego jak sprawdzić, ale podejrzewam, że teraz z kosmosu widać gołym okiem dwa punkty: Wielki Mur Chiński i mój kombinezon na stoku narciarskim. Mur jest dłuższy, ale ja jestem wyraźniejszy.”

Do tego jest świetnym obserwatorem, aż dziw, że ktoś może zwracać uwagę na takie szczegóły! A potem jeszcze napisać o nich tekst. A słowem autor bawi się po mistrzowsku i jego tok rozumowania i skojarzeń naprawdę robi wrażenie!
Ta książka ma ponad pięćset stron, ale powiem wam szczerze, że nawet nie zauważałam kiedy mi one mijały. Mało tego, kiedy zdałam sobie sprawę, że zbliżam się do końca, mój wewnętrzny głos zaczął głośno protestować! Na szczęście nadal mogę czytać blog Pana Artura, więc zastrzyk dobrego humoru mam zapewniony ;) Fanką twórczości autora jestem od dawna, i w tej kwestii nic się nie zmieniło. Taka dawka jego tekstów może tylko jeszcze bardziej zachęcić do śledzenia jego bloga.
Lektura obowiązkowa dla miłośników twórczości Andrusa, ale też dla każdego, kto ma ochotę trochę się pośmiać. No dobra… bardzo dużo się śmiać.


Książkę otrzymałam od wydawnictwa


7 komentarzy:

  1. Poluję na tę książkę, bo jestem ogromną fanką Andrusa. Tymczasem odwiedzam regularnie jego blog i zaśmiewam się do łez przy lekturze;)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam dowcip Artura Andrusa, więc ta książka będzie dla mnie strzałem w dziesiątkę, aż dziw, że dopiero u Ciebie się o niej dowiaduję.

    Przytoczone przez Ciebie cytaty są genialne, swoją drogę też od niedawna jestem narciarzem :D

    OdpowiedzUsuń
  3. A do mnie z kolei książka nie przemawia, zatem czytać nie zamierzam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie moja działka, ale może kiedyś

    OdpowiedzUsuń
  5. Andrusa lubię już od jakiegoś czasu, toteż kiedy zobaczyłam go w propozycjach do recenzji bardzo się ucieszyłam :) Jestem teraz gdzieś w połowie i podzielam Twoje zdanie o tej książce :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli w godzinach 0:00 - 11:30 próbowałaś wziąć udział w konkursie, a blog z przyczyn technicznych nie istniał, nie martw się! Strona znów funkcjonuje poprawnie. Konkurs ciągle trwa, a ty możesz wygrać wspaniały ebook. Zapraszam jeszcze raz do konkursu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Cytaty genialne. Chętnie bym przeczytała... :D
    Pozdrowienia od Sol

    OdpowiedzUsuń