Tytuł
oryginału: Grønt støv
Cykl/Seria:
Louise Rick
Tom: 1
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Oprawa:
miękka
Rok wydania:
2012
Ilość stron:
368
Ocena: 4/6
O tej książce
było głośno zanim jeszcze została wydana. Zazwyczaj taki szum wokół nowości
mnie skutecznie zniechęca, ale z racji mojej sympatii do skandynawskich
kryminałów, postanowiłam sięgnąć mimo wszystko. Sara Blædel jest nazywana
duńską królową kryminałów. Czy słusznie? Nie wiem, musiałabym mieć jakieś
porównanie, a niestety niewiele duńskich kryminałów miałam okazję przeczytać.
Ale jeśli mam być szczera, to dużo bardziej spodobał mi się wydany niedawno
„Krzyk pod wodą”, też z duńskiego podwórka. Ale może coś o fabule.
Wygląda na
to, że Wydział Zabójstw Komendy Miejskiej Policji w Kopenhadze będzie miał co
robić w najbliższym czasie. W ciągu jednego weekendu wpływają zgłoszenia o
dwóch zabójstwach: jedną z ofiar jest uduszona młoda dziewczyna znaleziona w
parku, drugą znany dziennikarz kryminalny. Asystent kryminalna Louise Rick
zajmuje się śledztwem uduszonej dziewczyny, jednak po jakimś czasie zostaje
wciągnięta też w drugą sprawę. Co gorsza, jej najlepsza przyjaciółka,
dziennikarka Camilla Lind, też wplątuje się w tę sprawę – chce pomóc rozwiązać
zagadkę śmierci redakcyjnego kolegi. Camilla szybko przekona się, że środowisko
handlarzy narkotyków nie jest dla niej najlepszym towarzystwem, a znajomość z
nimi może się dla niej bardzo źle skończyć.
Muszę
przyznać, że jest to ciekawa powieść, jednak na kolana mnie nie powaliła.
Odniosłam też wrażenie, że jest skierowana bardziej do kobiet, bo panom mogą
działać na nerwy problemy emocjonalne głównej bohaterki. I tutaj muszę
stwierdzić, że chyba ze mną jest coś nie tak, bo mi też to działało na nerwy.
Ja jednak wolę te kryminały, gdzie jest więcej krwi i trupów, a mniej
prywatnych problemów. Szczególnie, że Louise momentami sprawiała wrażenie osoby
bardzo rozchwianej emocjonalnie, przewrażliwionej i nerwowej. Co chyba nie jest
pozytywną cechą u policjantki z wydziału zabójstw. Może to i dobrze, że nie
jest kolejną super panią detektyw bez wad, ale jakoś jej nie polubiłam. Chyba
żaden z bohaterów się jakoś szczególnie nie wyróżnia i nie wzbudza emocji, czy
to pozytywnych, czy negatywnych. Zaintrygował mnie jedynie Fin, policyjny
informator, jednak kiedy pozbawiono go tej tajemniczej otoczki, też przestał
być ciekawy.
Mam problem z
tą powieścią. Bo z jednej strony dobrze napisana i ciekawa, ale z drugiej, nie
wywołuje ciarek na plecach. Całe śledztwo jest dobrze opisane, pokazuje żmudną
pracę, jaką musi wykonać policja. Nie tylko ganianie za podejrzanymi, zbieranie
śladów i przesłuchania, ale też godziny papierkowej roboty i momenty, kiedy śledztwo
tkwi w martwym punkcie i nie ma widoków na rozwiązanie sprawy. Do tego odrobina
życia prywatnego, żeby pokazać, że
policjant też człowiek. I to wszystko mi się bardzo podobało, sprawiało, że
czytałam powieść z wielkim zainteresowaniem, ale jednak czegoś mi zabrakło. Nie
było tego napięcia, które nie pozwala odłożyć książki dopóki nie dobrnie się do
ostatniej strony. Jest ciekawość jak to wszystko zostanie rozwiązane, ale
przeczytałam w życiu tyle kryminałów, że wzbudzenie ciekawości to dla mnie za mało.
Ja potrzebuję dreszczyku emocji, ciarek na plecach i napięcia sięgającego
zenitu. Tutaj niestety tego nie dostałam. Ale też nie było znowu tak źle.
Śledztwo ukazane jest bardzo szczegółowo, przez co wydaje się wiarygodne i to
jest duża zaleta tej książki. Dobrze i szybko się czyta, ciekawa fabuła, więc
myślę, że miłośnicy kryminałów, szczególnie skandynawskich, powinni sięgnąć i
będą zadowoleni. Sama chętnie przeczytam kolejne części, żeby sprawdzić, czy
może autorka się rozkręci.
Książkę otrzymałam od wydawnictwa
hmmm jeszcze się nad nią zastanowię
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą :) Rick naprawdę sprawia wrażenie, jak to ładnie określiłaś, rozchwianej emocjonalnie, no i nie było trupów, krwi i dreszczyku emocji, ale z drugiej strony praca wydziału została przedstawiona bardziej realistycznie niż w innych kryminałach.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach, a duński kryminał czytałam jak dotąd jeden, więc wielkiego porównania też nie mam. Rozterki emocjonalne bohaterów nie przeszkadzają mi o ile nie dominują nad wątkiem kryminalnym. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam czytać ją w tym tygodniu, ale kolejność mi się trochę poprzestawiała. Zaczynam się obawiać czy mi przypadnie do gustu...
OdpowiedzUsuńNie znam, ale chętnie poznam :)
OdpowiedzUsuńNie moje klimaty. Zapraszam do zadawania pytań Agnieszcze Lingas Łoniewskiej. w ramach wywiadu szczegóły na blogu.
OdpowiedzUsuń