Tytuł
oryginału: Arcade Catastrophe
Cykl/Seria:
Wojna cukierkowa
Tom: 2
Wydawnictwo: Wilga
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 432
Ocena: 5/6
Wydawnictwo: Wilga
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 432
Ocena: 5/6
Minął rok
od wydarzeń w pierwszej części „Wojny cukierkowej”, Summer, Nate, Trevor i
Gołąb zdążyli wrócić do normalnego życia, przygarniając do swojej paczki Lindy,
która na całe szczęście nie pamięta kim była wcześniej. Jednak sielanka nie
może trwać wiecznie. John Dart i Mozag zaginęli, a w tym samym czasie pojawił
się w okolicy salon gier, w którym można wygrać niesamowite nagrody. To nie
może być przypadek. Szybko okazuje się, że salon prowadzony jest przez Jonasa
White’a, brata Belindy, a ten fakt nie wróży raczej nic dobrego.
Główni
bohaterowie po raz kolejny wykazują się wielką odwagą i pakują się w nie lada
kłopoty. Chcąc pomóc w odnalezieniu Johna i Mozaga wybierają się do salonu
gier, gdzie można wygrać stemple o niewiadomym działaniu. Nikt nie wie co dają,
ale każdy chce je mieć. Dzieci są zdeterminowane, żeby dowiedzieć się, co knuje
Jonas White, jednak kiedy już dostają stemple, wycofanie staje się niemożliwe.
Jonas okazał się bardzo sprytny i odpowiednio się przed tym zabezpieczył. Czy
mimo wszystko dzieci przechytrzą czarodzieja i uda im się po raz kolejny
uratować miasteczko?
Muszę
przyznać, że niezmiennie jestem pod wrażeniem talentu pisarskiego Brandona
Mulla. Nie ważne jaki świat sobie stworzy i tak macie gwarancję, że wciągnie
Was bez reszty i zapewni świetną rozrywkę. Jak zawsze w jego powieściach
znajdziemy tu wartka akcję, niezapomniane przygody przeżywane wraz z bohaterami
i wiele zaskakujących zwrotów akcji. Wydawać by się mogło, że w książce
młodzieżowej dorosłego czytelnika niewiele może zaskoczyć. A tu taki psikus ;)
Oczywiście są momenty dosyć przewidywalne, ale jednak u Mulla nigdy niczego nie
możemy być do końca pewni. Książkę czyta się szybko, a ciekawość co będzie
dalej rośnie z każdą kolejną stroną. Jeśli dla mnie była to tak przyjemna
lektura, to dla młodszych czytelników będzie naprawdę wspaniałą przygodą.
Miło było
znowu śledzić losy głównych bohaterów, a po wydarzeniach końcowych możemy
wnioskować, że będzie kolejna część. Zachęcam więc do zapoznania się „Awanturą
w salonie gier”, a sama z niecierpliwością czekam na kolejny tom ;)
Nie czytałam ani tej ani poprzedniej części, ale książki młodzieżowe to raczej nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńZapowiada sie ciekawie, może dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńdawno już nie czytałam tego rodzaju książki, ale jesienna niepogodę może być idealna.
OdpowiedzUsuńI widzisz - gdyby nie ta recenzja, to nigdy nie przeczytałabym ksiązki, bo mnie ta okładka odrzuca :)
OdpowiedzUsuńJeee! Cieszę się, że polubiłaś Brandona Mulla! Czekam na twoje wrażenia z Baśnioboru : ) Muszę w końcu się przeprosić z drugim tomem, choć może wcześniej przypomnę sobie pierwszy. Mam nadzieję, że będę równie zachwycona, jak za pierwszym razem. A Awantury już w ogóle nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńDrama - No właśnie do Baśnioboru jeszcze nie dotarłam, ale przeczytam na pewno :)
Usuń