Tytuł oryginału: Ever After High. The Storybook of
Legends
Cykl/Seria: Ever After High
Tom: 1
Wydawnictwo:
Bukowy Las
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2014
Ilość
stron: 320
Ocena: 4/6
Ever After
High, to Baśnioceum, w którym uczą się dzieci wszystkich postaci z bajek. Wiodą
życie podobne do zwyczajnych nastolatków, do momentu, kiedy nadejdzie Dzień
Dziedzictwa. Tego dnia wypowiedzą przysięgę i złożą podpis w Księdze Legend,
czym zobowiążą się, do wkroczenia na ścieżkę swoich rodziców i przeżycia ich
baśni od nowa. O ile Apple White, córka Królewny Śnieżki wręcz nie może się
doczekać, o tyle Raven Queen, latorośl Złej Królowej wcale się tak nie spieszy
do składania swojego podpisu. Nie chce być taka, jak jej matka, nie chce
zabijać Śnieżki, po prostu nie chce być zła. Problem w tym, że wszyscy wokół
twierdzą, iż jeśli nie zgodzi się wypełnić swojego przeznaczenia, to zniknie a
razem z nią rozpłynie się Szczęśliwe Zakończenie Apple White. Jednak mimo
wszystko dziewczyna przeprowadzi własne śledztwo, żeby dowiedzieć się, co tak
naprawdę jej grozi, jeśli nie zechce podążyć drogą Złej Królowej.
Tak wiele
rzeczy przemawiało przeciwko sięgnięciu po tę książkę. Różowa okładka, promocja
serii w stylu Monster High, to już były dla mnie dwa solidne argumenty. Jednak
przeważył fakt, że ja po prostu uwielbiam alternatywne wersje baśni i nie
mogłabym sobie tej pozycji odmówić. I w sumie dobrze się stało, ponieważ poza
kilkoma drobnymi szczegółami, książka naprawdę mi się podobała. Po raz kolejny sprawdziło się stare powiedzenie,
żeby nie oceniać książki po okładce.
Już sam
pomysł zasługuje na uwagę, baśnie, odtwarzane bez końca przez kolejne
pokolenia, specjalna szkoła, mająca bohaterów tych baśni przygotować do ich
roli. Z jednej strony fascynujące, z drugiej dosyć smutne. Dzieci, które nie
mają wyboru i muszą ślepo podążać ścieżką wytyczoną przez swoich przodków. I w
tym wszystkim Raven, która naprawdę nie chce być zła, a tego właśnie wszyscy od
niej oczekują, począwszy od matki, a na dyrektorze szkoły i rówieśnikach
skończywszy. Czy mimo wszystko Raven znajdzie w sobie odwagę i sprzeciwi się
panującej od wieków tradycji?
To
poniekąd pytanie retoryczne, bo jednak powieść jest dosyć przewidywalna, ale po
pierwsze, skierowana jest do dużo młodszych ode mnie czytelników, a po drugie i
tak sprawiło mi przyjemność odkrywanie razem z Raven tajemnic świata baśni.
Momentami drażniły mnie wyrażenia typu LustroPhone, Twarzoksięga czy
zamkantyna, ale dało się przywyknąć. Bez wątpienia spodoba się nastoletnim
miłośniczkom magicznych opowieści, a i starsze nie powinny być rozczarowane.
Bardzo dobrze napisana, wciągająca i pozwalająca po raz kolejny wrócić do
świata baśni z dzieciństwa. Może i trochę odmienionego, ale cóż, wygląda na to,
że i baśnie idą z duchem czasu ;)
Tym razem niestety nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńAlternatywne wersje baśni? Brzmi interesująco.
OdpowiedzUsuńMuszę, muszę, muszę ją mieć. Uwielbiam takie publikacje. ;)
OdpowiedzUsuń