Wydawnictwo:
Zielona Sowa
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2012
Ilość
stron: 136
Ocena: 5/6
Macie
czasem tak, że dzwoni do Was przyjaciółka i mówi „musisz to przeczytać”? Ja
czasem mam, na całe szczęście. Takim sposobem moja przyjaciółka pokochała
Stephanie Plum i Artura Andrusa. Takim też sposobem ja zaraziłam się od niej
Niekrytym Krytykiem. Odbierając dosyć późną porą telefon, nie usłyszałam
„cześć” czy jakiegokolwiek innego powitania. Usłyszałam tyko „motyla noga,
Aśka, musisz to przeczytać”. I nie miałam już wtedy wątpliwości, że, owszem,
przeczytam, i będzie to dobre!
Rzeczona
chwila nadeszła, chociaż odkładałam ją dosyć długo, zawalona po czubek głowy
innymi lekturami. Ale kiedy już przeczytałam te kilkanaście stron, wsiąkłam na
dobre.
To jest
naprawdę świetna książka, i do tego dobrze napisana. Oczywiście, ktoś się tu
może ze mną kłócić, bo napisana w prosty i lekki sposób, do tego ze słowami
niecenzuralnymi w charakterze przecinków. Ale nie ma to dla mnie znaczenia z
kilku powodów. Po pierwsze – najzwyczajniej w świecie świetnie się czytało i
zapewniło mi to czystą rozrywkę. Po drugie – wbrew pozorom jest to bardzo mądra
książka. I po trzecie, i najważniejsze – te teksty są skierowane do młodzieży i
właśnie tak są napisane, żeby tą młodzież zainteresować. A wiadomo, że nic nie
przyciągnie nastolatka tak skutecznie, jak kilka zakazanych słów, których ten
nastolatek i tak używa w codziennej mowie. Ale nie zapominajmy, że to treść, a
nie forma, ma tu największe znaczenie. Bo Maciej Frączyk zaserwował tu młodym
ludziom kilka naprawdę ważnych porad, a że zrobił to w młodzieżowy sposób, to
tylko plus dla niego, bo więcej młodzieży przyciągnie. I nie twierdzę, że każdy
nastolatek, który przeczyta tę książkę nagle dozna oświecenia i będzie
wiedział, jak żyć. Nie. Ale moim skromnym zdaniem, da mimo wszystko do
myślenia. Uświadomi, że może to życie wcale nie jest takie beznadziejne, że
może można coś osiągnąć i spełnić marzenia, tak po prostu i najzwyczajniej
dążąc do celu i będąc sobą.
Oczywiście
Frączyk nie powie Wam wprost, jak osiągnąć to, czy tamto. Ale pod płaszczykiem
sarkazmu i ironii, na podstawie własnych doświadczeń, pokaże, że czasem warto
zastanowić się nad tym, co chcemy robić i tak po prostu ku temu dążyć. Że droga
do celu czasem wybrukowana jest porażkami, ale nie powinno nas to zniechęcać.
Generalnie przedstawia czasem prawdy oczywiste, ale takie, o których często
zapominamy. A tu proszę, żywy przykład tego, że wystarczy chcieć, a można.
A ja
jestem żywym przykładem, że nie tylko młodzież może znaleźć w tej książce coś
dla siebie. Dlatego bardzo serdecznie polecam, świetna zabawa gwarantowana!
Ojej... poszukam ;)
OdpowiedzUsuńMam ją na liście już od bardzo dawna i po Twojej recenzji zechciałam przeczytać ją jeszcze szybciej :D
OdpowiedzUsuńCzytałam obie części Niekrytego. Pisanie książki o wszystkim i o niczym, a jednak bardzo mi się podobały :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na recenzję 2 części:
http://przezpiekneokulary.blogspot.com/2014/02/nie-przejdziemy-do-historii-zeznania.html
Motyle noga, jak znajdę, to przeczytam :)
OdpowiedzUsuńLubię kiedy przekaz w danej książce podszyty jest płaszczykiem sarkazmu i ironii, dlatego bardzo chętnie zaznajomię się z powyższą pozycją.
OdpowiedzUsuńBrzmi nieźle :) Od razu pomyślałam, że mogłaby być także dobrą lekturą dla moich gimnazjalistów. Czy raczej dla starszej młodzieży?
OdpowiedzUsuńPani_Wu - Dla gimnazjalistów jak najbardziej :)
OdpowiedzUsuńDobrze mieć takich znajomych :) ja czasem dostaję SMS-a: "ej, Majka, a czytałaś już to?" tacy znajomi to skarb :)
OdpowiedzUsuńnie czytałam ale chętnie to zmienie ! :)
OdpowiedzUsuńNo powiem Ci, że mnie przekonałaś ;)
OdpowiedzUsuń