Cykl/Seria:
Gwiazdy sceny
Wydawnictwo:
Anakonda
Oprawa: twarda
Oprawa: twarda
Rok
wydania: 2013
Ilość stron: 224
Ilość stron: 224
Ocena:
5.5/6
Po
przeczytaniu tej książki mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że nie mogłaby
mieć lepszego tytułu niż „Człowiek orkiestra”. Lubię czytać biografie, czasem
nawet tych osób, których życie nieszczególnie mnie interesuje, jeśli są dobrze
napisane. A biografię Collinsa czyta się jak najlepszą powieść. Nie wiem czy to
zasługa talentu autora, czy po prostu Phil miał tak intensywne i ciekawe życie.
Pewnie jedno i drugie. Ale jedno jest pewne, to naprawdę świetna książka!!
W sumie do
tej pory nigdy się jakoś szczególnie nad życiem Phila Collinsa nie
zastanawiałam. Bardzo lubię zarówno Genesis, jak i jego solową twórczość, ale
człowiek, który tę muzykę tworzył był mi zupełnie obcy. A szkoda. Bo powiem
Wam, że jeśli sięgnie się po biografie ulubionych wykonawców, poczyta o tym, w
jakich okolicznościach powstawały nasze ulubione piosenki i co się wtedy w
życiu autora tych piosenek działo, to naprawdę zmienia nam odbiór danej muzyki.
I to wcale nie na gorsze.
No i bez
wątpienia wielką zaletą jest to, że Maurycy Nowakowski prowadzi nas przez życie
Collinsa z taką lekkością i naturalnością, że nawet nie zauważa się upływu
stron. I mimo, że tych stron jest zaledwie dwieście, to jednak Phila zdążymy
poznać całkiem dobrze.
A co
najlepsze, ta książka wzbudza emocje! Mówiłam, że jest jak najlepsza powieść, a
chyba nawet lepsza, bo tu oglądamy historię napisaną przez samo życie, a nie w
głowie pisarza. Przyglądamy się z boku, przeżywamy z bohaterem wszystkie wzloty
i upadki, czasami jesteśmy na niego źli, czasami wybuchamy śmiechem, czasami
współczujemy mu niesprawiedliwości, ale zawsze towarzysza temu prawdziwe
emocje.
Tak to już
jest z tymi biografiami, czasem człowiek wsiąka na dobre, czasem nie.
Niejednokrotnie spotkałam się z tym, że o ile sama biografia bardzo mnie
interesowała, to była napisana tak, że po prostu męczyłam się psychicznie w
trakcie czytania. Tutaj nie miałam z tym uczuciem do czynienia nawet przez
sekundę. Fascynujący człowiek, fascynująca biografia!
„Człowiek
orkiestra” poza tym, że opowiada nam życie wspaniałego muzyka, niesie też ze
sobą refleksję. Po raz kolejny okazuje się, że życie w świetle reflektorów
potrafi być bardzo przygnębiające, a światowa sława nie powinna wygrywać z
ciepłem domowego ogniska. Zachęcam się do zapoznania z tą nie zawsze pełną
radości opowieścią. Zaręczam, że warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz