Tytuł oryginału: Michael Vey: The Prisoner of Cell 25
Cykl/Seria:
Michael Vey
Tom: 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka
Tom: 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: miękka
Rok
wydania: 2013
Ilość stron: 400
Ilość stron: 400
Ocena:
4.5/6
Richard
Paul Evans jest autorem, którego większości moli książkowych nie trzeba
przedstawiać. Jego powieści rozchodzą się jak świeże bułeczki. Zdobywca wielu
prestiżowych nagród, który z pisania książek obyczajowych postanowił przerzucić
się na fantastykę dla młodzieży. Czy to
było dobre posunięcie? Cóż, na pewno nie było złe.
Evansa dla
dorosłych nigdy nie czytałam, ale Evans dla młodzieży zaintrygował mnie na
tyle, że z wielką ciekawością zabrałam się do czytania.
Tytułowy
Michael Vey ma 14 lat i nie jest zwykłym nastolatkiem, choć z pewnością
chciałby nim być. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżnia, jednak zmaga
się z zespołem Tourette’a. O ile da się z tym żyć, to jednak potrafi to życie
utrudnić. Szczególnie nastolatkowi w amerykańskiej szkole. Ale nie jest to jego
jedyny problem. Ten poważniejszy, który musi ukrywać przed całym światem to
fakt, że potrafi porażać ludzi. Jego ciało wytwarza elektryczność, którą
potrafi wykorzystać przeciwko innym. Całe życie Michael i jego mama ukrywali
ten sekret, jednak przyszedł dzień, w którym szkolni prześladowcy zamknęli go w
szafce o jeden raz za dużo. Chłopak nie wytrzymał i poraził ich, a całe
zdarzenie widziała najpiękniejsza dziewczyna w szkole – Taylor. Jak można się
domyślić, od tego momentu znacznie trudniej będzie mu utrzymać swoje zdolności
w tajemnicy. Szczególnie, kiedy okaże się, że Taylor też ma nadprzyrodzone
zdolności. Na swoje nieszczęście dzieci zaczną drążyć temat i z pomocą kolegi
geniusza – Ostina – dowiedzą się, że nie są jedynymi niezwykłymi nastolatkami
na świecie. Niestety, przy okazji ściągną też na siebie ogromne kłopoty. Ten,
kto ich stworzył, bardzo chciałby mieć wszystkie swoje cudowne dzieci w jednym
miejscu, nawet wbrew ich woli. Dlatego
porywa Taylor i mamę Michaela, dobrze wiedząc, że ten podąży za nimi, aby
ratować swoich bliskich.
Przede
wszystkim od początku widać, że mamy do czynienia z doświadczonym autorem.
Powieść napisana jest naprawdę świetnie, lekka, zdecydowanie bardziej
nastawiona na szybką akcję, niż przydługie opisy nic nie wnoszące do fabuły.
Dzięki temu wciąga już od pierwszych stron i pozostaje tak do samego końca.
Narracja prowadzona przez Michaela pozwala nam go lepiej poznać i –
przynajmniej w moim przypadku – poczuć do niego ogromną sympatię od samego
początku.
Dość
odważnym pomysłem było poprowadzenie akcji w ostatnich rozdziałach, nie każdemu
może przypaść do gustu jedno wielkie spustoszenie, niczym z filmów
sensacyjnych, siane przed grupę czternastolatków. Może i było trochę
przekombinowane, ale nie zamierzam narzekać. To w końcu książka fantastyczna,
nikt tu chyba nie oczekuje realizmu na każdym kroku.
Poza tym
ta książka to nie tylko akcja jak z filmów, to też opowieść o odwadze,
przyjaźni i miłości rodzicielskiej. Poza uniwersalnymi wartościami porusza też
istotny temat, jakim jest zespół Tourette’a, na który cierpi zarówno autor, jak
i jego syn. To bardzo ważne, aby w młodych umysłach zaszczepiać tolerancję i
jednocześnie uświadamiać o istnieniu takich przypadków. Myślę, że to też wyszło
autorowi bezbłędnie.
I ja, jako
wielka fanka motocrossu, muszę wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy. Jest taki
moment w książce, kiedy czołowy zły charakter zabiera dzieci na zawody X Games. Już na samą wzmiankę o nich serce zabiło mi
szybciej, a kiedy wspomniał o zawodniku, który jako pierwszy na świecie zrobił
motocyklem podwójne salto w tył osiągnęłam pełnię szczęścia ;) Co prawda, Evans
nazwisk nie podaje, ale ja bardzo dobrze wiem, o kim mowa, o moim motocrossowym
bogu, którego zawsze chciałam na tych zawodach zobaczyć. Ja swoje marzenie
jeszcze spełnię, a póki co autor zrobił mi niespodziankę i przeniósł mnie tam
przynajmniej na kartach powieści!
Cóż ja
mogę – jedynie polecać gorąco! ;) Młodzież lubująca się w fantastyce z
pewnością będzie zadowolona, a i starsi czytelnicy na pewno się nie zawiodą.
Przeczytam, mimo że motocrossem się nie interesuję :D
OdpowiedzUsuńU mnie nie ma żadnych motorów, ale może róże Cię zainteresują? Zapraszam na nową recenzję ;)
Marcepankowa - Motocross to tylko dodatek, ułamek z całej książki. Więc nie trzeba się interesować żeby czytać ;]
Usuńz niecierpliwością oczekuję na swój egzemplarz! Dla mnie to Evans z zupełnie innej strony:)
OdpowiedzUsuńScathach - No dla mnie to jedyna strona Evansa jaką poznałam :D Ale podoba mi się :)
UsuńEvasa znam z całkiem innej strony, dlatego jestem bardzo ciekawa, jak bardzo odszedł od swoich ciepłych powieści obyczajowych. Koniecznie chce więc przeczytać Michael Vey. Więzień celi nr 25.
OdpowiedzUsuńA nie wiesz może ile tomów będzie liczyła sobie owa seria?
cyrysia - Na razie wyszły dwa, w sensie w oryginale. Trzeci ma być w tym roku. A ile Evans planuje to nie mam pojęcia :)
UsuńDzięki za info. Mam nadzieję, że na polski przekład nie będziemy również długo czekać a na razie sięgnę po pierwszy tom.
Usuńcyrysia - Nie no, Fabryka się raczej nie ociąga z wydawaniem kolejnych tomów serii :) A pierwszy tom polecam :)
UsuńJa również nie czytałam "dorosłej" wersji tegoż autora :P, ale historia Michaela i jego przyjaciół naprawdę mnie wciągnęła. Już nie mogę się doczekać kontynuacji :D
OdpowiedzUsuńEvansa znam właśnie od strony dla dorosłych - czytałam jego Stokrotkę. teraz przymierzam się do Noel, ale młodsze jego oblicze tez chętnie poznam.
OdpowiedzUsuńCiekawy temat. Dobrze, że w rzeczywistości nastolatki nie mają takiej mocy, bo w amerykańskich szkołach byłby gorszy pomór niż przy tych wszystkich zamachach z bronią... ;)
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam tak dobrej książki :). Orientuje się ktoś może kiedy będzie w Polsce II część?
OdpowiedzUsuńWłaśnie przetłumaczyłem dla "Fabryki" drugą część przygód Michaela i jego przyjaciół. Dziś mam dostać do tłumaczenia trzecią część. Druga rozwija się w tempie znacznie szybszym, od pierwszej.
OdpowiedzUsuńJa tam z niecierpliwością czekam na kolejną część!:)
OdpowiedzUsuń