Tytuł
oryginału: One for the money
Cykl/Seria:
Łowczyni nagród Stephanie Plum
Tom: 1
Wydawnictwo:
Fabryka Słów
Oprawa:
miękka
Rok wydania:
2012
Ilość stron:
352
Ocena: 5/6
Są takie dni
w życiu mola książkowego, kiedy jedyne, na co ma ochotę, to przeczytanie czegoś
lekkiego i z humorem. U mnie takie dni nadeszły po awarii kręgosłupa,
potrzebowałam czegoś, co umili mi dni spędzone w łóżku. Na ratunek pospieszyła
Fabryka Słów przysyłając mi paczkę z dwoma częściami przygód Stephanie Plum.
Część pierwszą łyknęłam w jeden dzień, wciąga już od pierwszych stron i nie
pozwala się nudzić nawet przez chwilę.
Stephanie nie
ma pracy, nie ma na czynsz i na raty za samochód. Większość mebli i sprzętów
domowych już wyprzedała a żadnego źródła dochodów nie widać na horyzoncie.
Przyszedł więc czas przyznać się rodzinie. W trakcie rozmowy z rodzicami, Steph
dowiaduje się, że jej kuzyn Vinny szuka kogoś do archiwizacji dokumentów. Nie
jest to może praca marzeń, ale jak się nie ma co się lubi… Na miejscu okazuje
się jednak, że kuzyn zatrudnił już kogoś innego, ale jest wolne miejsce na
stanowisku łowcy nagród. Za złapanie i doprowadzenie na posterunek policjanta
oskarżonego o morderstwo można zgarnąć dziesięć tysięcy dolarów. Przy tej kwocie
przestaje mieć znaczenie fakt, że Stephanie nie ma o tej pracy bladego pojęcia.
Przecież wszystkiego można się nauczyć. Do tego poszukiwany to Joe Morelli,
facet, który wykorzystał ją na podłodze cukierni kilkanaście lat temu, a potem
nawet nie zadzwonił. Ale to było dawno, kto by po tylu latach chował urazę. Ta
sprawa to nic osobistego, naprawdę.
Przyznam
szczerze, że sama raczej bym po tę książkę nie sięgnęła. Jednak zachęcona
recenzją Archer zrobiłam rozeznanie, i kiedy okazało się, że seria o Stephanie
Plum jest wydawana przez Fabrykę Słów, wiedziałam, że będzie to dobre. I nie
pomyliłam się. Książka napisana lekkim językiem, czyta się błyskawicznie i
wciąga niemiłosiernie. Dużym atutem są tutaj bohaterowie, a szczególnie
Steph. Wzbudza sympatię nie tylko swoim
wielkim talentem do pakowania się w kłopoty i zachodzenia za skórę bardzo
niebezpiecznym mężczyznom. Nie można jej też odmówić determinacji i ciętego
języka. Nie zna się na robocie i boi się broni? Przecież można iść na
korepetycje do kogoś, kto jest w tym świetny! Trafia do Komandosa, który poza
wytłumaczeniem jej podstaw tej pracy, będzie musiał też kilka razy wyratować ją
z opresji. Dobrze jest też mieć przyjaciela w policji, darmowe lekcje
strzelania i dodatkowa ochrona zawsze się przydadzą. Co mi się bardzo spodobało
w tej postaci – nie zmienia się w pięć minut w superbohaterkę. Fakt, wzięła się
za poważną i niebezpieczną pracę, ale nadal pozostała ciamajdowata i
strachliwa. To zmienia się dopiero z czasem, Stephanie uczy się na swoich
błędach i powoli przeobraża się w łowcę nagród z prawdziwego zdarzenia. Chociaż
do najlepszych w tym fachu jeszcze długo będzie jej daleko. Swoją niezdarność
nadrabia ciętym językiem i ogromną pomysłowością. Zdecydowanie da się ją
polubić.
I oczywiście
muszę wspomnieć o babci Mazurowej – jest to postać absolutnie genialna. Starsza
pani, która czas spędza w domach pogrzebowych. Jest nieprzewidywalna, a każda
scena z jej udziałem gwarantuje wybuchy śmiechu. Mam nadzieję, że w kolejnych
tomach babci Mazurowej będzie jeszcze więcej.
Mamy też
kilka wątków pobocznych, nie zabraknie trupów, wybuchów, prześladowań czy
włamań, a jednak wszystko jest bardzo spójne i wzbudza w czytelniku jeszcze większe napięcie.
Przerywane wybuchami śmiechu oczywiście, ponieważ narracja prowadzona przez
Stephanie wnosi w powieść naprawdę dużo humoru.
Nie znalazłam
niczego, do czego mogłabym się przyczepić. To jest po prostu genialna książka sensacyjno-komediowa,
a autorka dopracowała wszystkie szczegóły. Wydawca też spisał się świetnie,
oprawa graficzna i forma wydania jest naprawdę godna podziwu, nie zauważyłam
też żadnych błędów w trakcie czytania.
Pozostaje mi
tylko polecić książkę wszystkim, którzy mają ochotę na dobrą, trzymającą w
napięciu książkę, z galopującą akcją, gdzie chwile grozy przeplatane są atakami
śmiechu. Z żalem przewracałam ostatnią stronę, wcale nie miałam ochoty żegnać
się z bohaterami. Na szczęście na półce stoi już tom drugi ;)
Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa
Jak tylko będę miała jakiś gorszy moment, chętnie sięgnę. Nie przepadam za książkami komediowymi, ale masz rację, że czasem właśnie czegoś takiego nam trzeba :)
OdpowiedzUsuńFutbolowa - To jest idealna pozycja na gorsze momenty :)
UsuńMoże być ciekawa, rozglądnę się za nią :)
OdpowiedzUsuńzaczytana-w-chmurach - Rozglądaj się koniecznie! :)
Usuńnad serią się zastanowię, już kilka recenzji czytałam na jej temat i być może dam się namówić
OdpowiedzUsuńMiłośniczka Książek - Daj się namówić! Ja się dałam i nie żałuję :)
UsuńTaka lekka książka przyda się po pracy ;) Szczególnie niedługo, wakacje tuż tuż a urlopu coś nie widać ;)
OdpowiedzUsuńtoska82 - No zachęcam, idealnie się do tego nadaje :) Ja po dwóch częściach już jestem fanką serii :)
UsuńDawno nie czytałam żadnej książki komediowo- sensacyjnej a wiem, że zapewniają one niebywałą formę rozrywki i adrenaliny, dlatego w wolnej chwili będę miała powyższą pozycje na uwadze.
OdpowiedzUsuńcyrysia - Powiem Ci, że też dawno nic takiego nie czytałam i już zapomniałam jaka to świetna zabawa :)
UsuńWitam Wszystkich niedecydowanych!!!Powiem tak nie lubię wydawnictwa Fabryka Słów, ale CAŁĄ serię książek Janet Evanovich czytałam, czy to z biblioteki czy to wydaną przez chyba Amber i jest REWELACYJNA!!! Kto czytał ten wie!!! niepowtarzalna!!! Nie ma się nad czym zastanawiać, ktoś kto lubi dobra zabawę, bo uśmiałam się jak norka czytając wszystkich 7 części i mam nadzieję że w koncu doczekam się ÓSMEJ!!!
OdpowiedzUsuńWypadałoby się jeszcze podpisać. Nie lubimy anonimów.
UsuńZ wielką chęcią się za nią zabiorę :)
OdpowiedzUsuńBezimienna - Mam nadzieję, że się sposoba :)
Usuńwygląda na bardzo przyjemne czytadło :)
OdpowiedzUsuńAnia - Przyjemne to za mało powiedziane :)
UsuńCzytałam tę książkę w marcu bodajże i również bardzo mi się podobała. Masz rację, babcia Mazurowa jest prześwietna :))
OdpowiedzUsuńHanna - Tak, babcia Mazurowa jest nie do podrobienia :)
UsuńPomimo zachęty, chyba nie mój klimat. Ale nie mówię nie ;)
OdpowiedzUsuńMarcepankowa - No nie można lubić wszystkiego :)
UsuńBardzo mnie zachęciłaś do przeczytania tej książki... :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Sol
PS. POLECAM WZIĘCIE UDZIAŁU W MOIM KONKURSIE DLA BLOGERÓW:
http://turystycznyprzewodnik.blogspot.com/2012/05/konkurs-drugi-dla-bloggerow-z-okazji.html
Sol - Cieszę się :)
UsuńA na konkurs chętnie zerknę :)
Miałam na oku serię, ale po takiej recenzji nie będę jej sobie mogła odpuścić :D
OdpowiedzUsuńCassin - To dobrze :P Jak coś jest tak fajne, to trzeba nakłaniać do tego innych :)
Usuń