Tytuł
oryginału: Black Swan Rising
Cykl/Seria:
Królestwo czarnego łabędzia
Tom:
1
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2011
Ilość
stron: 400
Ocena:
4.5/6
Garet
James żyje w Nowym Jorku, gdzie wspólnie z ojcem prowadzi galerię sztuki oraz
zajmuje się wyrobem biżuterii. Zwyczajne życie, zwyczajne problemy. Do czasu,
aż przez przypadek trafia do sklepu z antykami prowadzonego przez miłego
staruszka. Staruszek ten prosi ją, żeby otworzyła dla niego szkatułkę. Za
drobną opłatą oczywiście. Ot, zwyczajna biznesowa propozycja, któż by odmówił?
Szybko się jednak okaże, że zabranie szkatułki to był wielki błąd. Miasto
zaczyna się zmieniać, dzieją się dziwne rzeczy, a Garet nic z tego nie rozumie.
Będzie musiała uwierzyć i zmierzyć się ze światem, o którego istnieniu nie
miała pojęcia. I nie będzie to łatwe zadanie.
Przyznam
się bez bicia - tę książkę chciałam przeczytać tylko dlatego, że akcja dzieje
się w Nowym Jorku, a moja miłość do tego miasta nie zna granic. Nie miałam
jakichś specjalnych oczekiwań co do fabuły, więc bardzo się ucieszyłam, kiedy
po rozpoczęciu lektury okazało się, że jest to naprawdę dobra historia. Zaczęłam
czytać i już na początku dostałam tajemniczy sklep, staruszka i szkatułkę. Już
to dawało nadzieję na dobre urban fantasy z magią w tle. Potem jest jeszcze
lepiej, bo pojawiają się dybuki, wróżki, smok, a nawet sam John Dee. W tym
momencie byłam już naprawdę oczarowana, przecież dostałam w jednej książce
wszystko to, co najbardziej lubię w urban fantasy, więc z zapartym tchem
śledziłam wydarzenia. Do czasu, aż na scenę wkroczył Will Hughes. Ta postać
była dla mnie wielkim rozczarowaniem. To znaczy nie sama postać, bo tajemniczy
mężczyzna, którego intencji nie znamy zawsze w powieści się przyda.
Rozczarowało mnie tylko to, kim okazał się Will. Taka dobra historia, tak
dobrze i w miarę oryginalnie przedstawiony świat nadnaturalny, a tu bach –
pojawia się Will, poznajemy jego tajemnicę i to jest takie banalne, proste i
oklepane, że aż boli. Cóż, jak widać nie może być idealnie. Mimo, że nadal z
zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów, to jednak ten fakt cały czas mnie
niemiłosiernie drażnił i odbierał trochę przyjemności, którą czerpałam z
lektury. Jeśli już jestem przy rzeczach drażniących, to Garet też czasami mnie
irytowała. Dorosła kobieta, a czasami zachowywała się tak głupio i naiwnie...
Pomysł
na fabułę może niezbyt oryginalny, bo w końcu ile już czytaliście historii o
kimś, kto całe życie przeżył w błogiej nieświadomości, aż nagle nadszedł TEN
dzień, nasz Ktoś musiał przyjąć do wiadomości, że nie jest zwykłym człowiekiem
i uratować świat? No właśnie… A jednak sztuką jest stworzenie z czegoś, co już
nie raz widzieliśmy nowej historii, która mimo lekkiej wtórności wciągnie nas w
świat przedstawiony i nie wypuści do
ostatniej strony. I z „Królestwem czarnego łabędzia” tak właśnie jest. Ciekawa
i wciągająca historia, ciekawi bohaterowie, ciekawy świat – to wszystko zapewni
nam godziny rozrywki z dala od szarej rzeczywistości, a przecież o to właśnie
chodzi.
Podsumowując.
Mimo, że nie jest idealnie - czasami akcja jest przewidywalna do bólu, no i ten
Will… - polecam moi drodzy! Zapewniam, że mimo wad, każdy miłośnik urban
fantasy miło spędzi czas i będzie zadowolony.
Ksążkę otrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka
Słyszałam o niej wiele dobrego, ale jakoś nie umiem się na razie do niej przekonać. A tak z ciekawości skąd się wzięło uwielbienie do NY?
OdpowiedzUsuńCzeka na półce i niedługo sie za nią wezmę :) Cieszę, że mimo wszystko nie jest zła :)
OdpowiedzUsuńMa przepiękną okładkę :) również lubię nowojorskie klimaty i chętnie bym ją przeczytała.
OdpowiedzUsuńJa się raczej nie skuszę ale bratanicy pod choinkę ją planuję :)
OdpowiedzUsuńJakoś mnie do tej książki nie ciągnie, urban fantasy to chyba nie moje klimaty. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNapewno w przyszłości przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już kilka niepochlebnych recenzji. Dlatego raczej nie przeczytam. Mam masę innych fajnych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie wydaje się zachwycająca,więc raczej sobie odpuszczę;) Jest wiele ciekawszych i bardziej wartych przeczytania książek.
OdpowiedzUsuńI co ma począć biedny czytelnik, skoro co recenzja to inna opinia? xD
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego jakoś mnie ona nie pociąga. Ale przez Ciebie chyba zmienię zdanie!:P
OdpowiedzUsuńMnie tak książka pociąga bardzo. Również czytałam wiele niepochlebnych recenzji ale wolę się przekonać sama. Do tego zachwycająca okładka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Intryguje mnie zarówno okładka jak i przeczytane recenzje tej książki.
OdpowiedzUsuńPopieram ;) Fajnie się czyta ale zbytniego szału nie ma. Jednak po kontynuację sięgnę ;)
OdpowiedzUsuń