Wydawnictwo:
Bullet Books
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2011
Ilość
stron: 304
Ocena:
4,5/6
Bialas
jest byłym policjantem, którego kariera policyjna zakończyła się w dość
tajemniczych okolicznościach. Obecnie prywatny detektyw z wiecznymi problemami
finansowymi i pociągiem do kieliszka. Wydaje się, że jego finanse mogłoby
podreperować zlecenie od hrabiny Chattearstone, jednak kiedy okazuje się, że
miałby znaleźć dla niej kota, nie jest już taki pewny, czy powinien przyjmować
zlecenie. W końcu to trochę poniżej jego kompetencji. Myśli o kocie próbuje
zagłuszyć rozwiązując inne sprawy, m.in. zaginionego ogrodnika, pobitej tancerki
i samotnego chłopca z sąsiedztwa. W międzyczasie pojawia się na horyzoncie
jeszcze kilka zaginięć, więc Bialas ma dużo pracy. Tylko to wcale nie pomaga mu
zapomnieć o kocie, bo po pierwsze - hrabina nie uznaje odmowy, po drugie -
ciekawość detektywa jest silniejsza, a po trzecie – wszystkie sprawy w pewnym
momencie zaczynają się ze sobą w dziwny sposób łączyć.
Muszę
przyznać, że powieść spodobała mi się od pierwszych stron, a to za sprawą
głównego bohatera. Jego umiłowanie do sarkazmu, ironii i czarnego humoru
sprawiło, że już na początku szczerze go polubiłam i bardzo się ucieszyłam z
pierwszoosobowej narracji. I chociaż powieść do lekkich i przyjemnych nie
należy, to lektura sprawia prawdziwą przyjemność. Już od początku trzeba
nastawić się na dość skomplikowaną historię i lepiej nie robić sobie długich
przerw, bo wtedy grozi pogubienie się totalne. A to za sprawą mnogości wątków i
bohaterów. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, dzięki czemu krążymy
między zmarłym ojcem i bratem Bialasa, hrabiną, świętym Graalem, templariuszami,
zaginionym architektem i wieloma innymi postaciami. Jednak pomieszanie z
poplątaniem jest tylko pozorne, ponieważ autor z tej skomplikowanej układanki
stworzył naprawdę logiczną całość. A my możemy dzięki temu mieć przyjemność z
wkładania kawałków tej układanki na swoje miejsce.
Od
początku niczego nie możemy być pewni, nikt nie jest tym, kim się wydaje, co
chwilę coś nas zaskakuje, jedyną stałą wydaje się sam Bialas. Tymczasem
docieramy do końca, i… no cóż. Pozostaje nam tylko zaniemówić z wrażenia. Podziwiam
autora za to, że udało mu się wymyślić coś tak zakręconego i wybrnąć z tego
bezbłędnie. Polecam każdemu, kto ma ochotę na coś oryginalnego, z
niepowtarzalnym klimatem i bardzo skomplikowaną zagadką do rozwiązania.
Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Bullet Books
Myślę, że książka przypadłaby mi do gustu, więc jej poszukam ;)
OdpowiedzUsuńBialas to oryginał, zresztą nie mniejszy niż hrabina :). Ubawiłam się czytając tę książkę.
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją kończę i muszę przyznać, że mam takie samo zdanie co Ty :D
OdpowiedzUsuńJuż czytałam o tej książce - będzie pewnie dobra :))
OdpowiedzUsuńPowieść zbiera same pozytywne recenzje, co oznacza, że na pewno jest warta poznania :) Już na nią poluję :)
OdpowiedzUsuńKsiążka dla mnie:) Lubie tajemnice i zagadki, więc książka powinna mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
ostatnio mam potrzebę kryminałów więc pewnie kiedyś przeczytam... wrzucam na listę
OdpowiedzUsuńja też polecam, naprawdę warto.inteligentna, a jednocześnie zabawna lektura
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu wpadła mi w oko i dzięki tobie sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda fajnie, fabuła też... Czemu by nie przeczytać :)?
OdpowiedzUsuńBrzmi na prawdę ciekawie.. Wszystko łączy się z kotem :) Jeśli uda mi się znaleźć ją to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńTeż lubię ironię i czarny humor, więc pewnie byłabym zachwycona... :)
OdpowiedzUsuńSol
Z okazji Świąt
OdpowiedzUsuńdużo szczęścia i słodyczy
każdy z Dwóch Włóczykijów
Ci dzisiaj życzy! :)
Tych, którzy polubili "Kota" zapraszam do lektury najnowszej powieści "Na wczoraj". Jest dostępna tutaj: http://koobe.pl
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej zabawy - Jerzy A. Wlazło