Tytuł oryginału: Earth, air, fire
and custard
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2011
Ilość
stron: 416
Ocena:
5/6
Bardzo
byłam ciekawa Toma Holta, w końcu nie każdego porównuje się do Mistrza
Pratchetta. Trochę źle zaczęłam, bo od trzeciej części. Niby jest to odrębna
historia, ale czasami przez to czułam się jak dziecko we mgle. Co nie zmienia
faktu, że moje pierwsze spotkanie z Holtem wypadło zdecydowanie pozytywnie.
Paul
Carpenter po dziewięciu miesiącach pracy w J.W. Wells ma już serdecznie dosyć
magii i wszystkiego, co z nią związane. Problem w tym, że nie bardzo może coś
na to poradzić po tym, jak rodzice sprzedali go firmie za grubą kasę. Kolejny
tom serii to też kolejne kłopoty i zamieszanie w życiu Paula. Tym razem będzie
musiał zmierzyć się z przeznaczeniem, szalonym profesorem mieszającym w czasie,
goblinami wyskakującymi z tortu, miłością do swojej koleżanki z pracy – Sophie
oraz budyniem. Dużą ilością budyniu. A to tylko część jego zmartwień.
Przyznam
szczerze, że dawno nie czytałam tak zakręconej książki. Nieznajomość części
poprzednich bardzo szybko przestała mi przeszkadzać, po prostu i tak nie mamy
pojęcia co się dzieje. Tak samo jak Paul, możemy więc czuć się jakbyśmy weszli
w skórę głównego bohatera. Jedno dziwne zdarzenie zmienia się w kolejne,
jeszcze dziwniejsze, ale tak na dobrą sprawę w świecie Holta to nie jest nic
nadzwyczajnego. Trzeba po prostu czekać na rozwój wydarzeń z nadzieją, że
przyniesie nam jakieś wskazówki. Nicość w szafce? Nic dziwnego. Gadająca
lodówka? Dzień jak co dzień. Tak, moi drodzy. Rzeczywistość w której żyje Paul
jest bardzo dziwna. I bardzo wciągająca zarazem.
Do
tego pomieszania z poplątaniem autor dodaje wielką dawkę świetnego humoru przeplatanego
sarkazmem i ironią. Chociaż mam wrażenie, że humoru na tyle specyficznego, iż
nie każdemu przypadnie on do gustu.
Jeśli
miałabym opisać tę książkę jednym słowem użyłabym słowa „chaos”, bo ten jest
wszechobecny. Zarówno na kartach powieści jak i w głowie czytelnika. Bo tak
ganiamy razem z Paulem, oglądamy drzewo, chodzimy do kina, do parku, do
kawiarni, czasem udamy się w zaświaty, a czasem posłuchamy opowieści o Wielkiej
Niebiańskiej Krowie. I przy tym wszystkim nie mamy bladego pojęcia czemu mają
służyć te bezsensowne działania. Dopiero przy końcu wszystko zostanie nam
wyjaśnione i nabierze sensu. I to niestety trochę psuje całokształt. Bo
najpierw miotamy się i nie mamy pojęcia o co chodzi, a potem przychodzi
zakończenie książki i wszystko naraz jest nam wyjaśniane. Co, niestety,
momentami trochę nudzi. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby kilka z tych
wyjaśnień pojawiło się wcześniej.
Ciężko
mi teraz ocenić, czy moje chwilowe trudności z odbiorem to wynik poziomu
absurdu czy moja nieznajomość poprzednich części. Pewnie jedno i drugie. Nie
zmienia to jednak faktu, że świetnie się bawiłam przy lekturze.
Jak
tak teraz patrzę, to nawet moja pisanina to jeden wielki chaos. Taki właśnie
wpływ ma na czytelnika ta powieść ;)
A
jeśli chodzi o porównania do Pratchetta? Cóż, na pewno można dostrzec kilka
wspólnych cech u obu autorów, ale jednak Pratchett był i pewnie na długo
pozostanie niedoścignionym mistrzem.
Chociaż
kto wie. Jeśli Holt odrobi zadanie domowe, zauważy swoje błędy i poprawi je w
następnych książkach – może się okazać, że za jakiś czas będę mogła postawić
ich książki na tej samej półce. I mam nadzieję, że tak się stanie, bo chętnie
jeszcze wrócę do Holta. A jeśli z każdą kolejną książką będzie coraz lepszy to
ma duże szanse trafić na półkę z ulubionymi autorami.
Fanom
Pratchetta mogę polecić z czystym sumieniem, reszta czyta na własną
odpowiedzialność ;)
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka
Tytuł brzmi nader intrygująco :D
OdpowiedzUsuńAutora nie znałam, ale od razu mi się z Pratchettem skojarzył przez ten absurdalny budyń w tytule... ;)
Książka raczej nie dla mnie :-(
OdpowiedzUsuńJa miałabym chęć podjąć to ryzyko i zapoznać się z twórczością Holta. Ciekawe, czy wciągnie mnie ten poplątany świat... Mam nadzieję, że wkrótce się przekonam.
OdpowiedzUsuńA ja bym chętnie zaryzykowała i poznała bliżej tę książkę:D
OdpowiedzUsuńinteresująca pozycja, ale jakoś nie w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńNo to ja na własną odpowiedzialność zapoznam się z tą książką, gdyż od dłuższego czasu szalenie mnie intryguje.
OdpowiedzUsuńNiezwykle intrygujący tytuł, aczkolwiek odnoszę wrażenie, że książka nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie zapoznam się z tą książką, czuję że może przypaść mi do gustu:)
OdpowiedzUsuńAle mnie zaciekawiłaś swoją recenzją ;)
OdpowiedzUsuńtrochę przeraża mnie to niezagmatwanie i "błądzenie we mgle", ale lubię nietypowe książki więc pewnie z czasem dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przekonuje mnie ta książka - raz, że opinie czytałam już niejedną i większość negatywnych, a dwa - co to za tytuł?! Ble!
OdpowiedzUsuńPomieszanie z poplątaniem jakoś mnie nie kusi, humor jestem za, ale cała reszta to raczej temat nie dla mnie. Nie znam twórczości Pratchetta i chyba póki co wstrzymam się.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie! Fanką Pratchetta jestem, boję się tylko, że ten chaos mnie trochę przerośnie...
OdpowiedzUsuńTratchetta jeszcze nie czytałam (wstyd i hańba!), więc po jego "trochę kiepską kalkę" nie sięgnę - przynajmniej na razie
OdpowiedzUsuńChaos wszędzie- zgadzam się. Mi jednak ten chaos bardzo przeszkadzał- nie lubię takich książek.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)