Wydawnictwo:
Amber
Oprawa:
miękka
Rok wydania:
2011
Ilość stron:
320
Ocena: 2,5/6
W
ramach akcji ‘nie taki wampir straszny’ [a przecież wszyscy już wiemy, że to co
kiedyś pisali o wampirach to totalne bzdury, tak naprawdę są dobre i kochane,
tylko nikt ich nie rozumie] razem z koleżankami z księgarni postanowiłyśmy
poczytać sobie jakieś fascynujące książki o rzeczonej tematyce. Jedna
przeczytała cały „Zmierzch” [i od tego czasu nie jest już tą samą osobą], druga
„Pamięć krwi” [i aż dostała gorączki z wrażenia] a ja sobie wzięłam
„Strąconych”. Co prawda nie o wampirach, ale tekst na okładce „W jej snach jest
jak ze snów” urzekł mnie do tego stopnia, że po prostu musiałam to przeczytać!
Theia
to biedne dziewczę, któremu nic nie wolno. Dosłownie. Nawet książek czytać, bo
przecież mogą spaczyć jej niewinny umysł. I nadchodzi ten dzień [a raczej noc]
kiedy wszystko się zmienia. Za oknem przelatuje jej płonący chłopak i wtedy
zaczynają ją nawiedzać dziwne, niezwykle realne sny w których spotyka super
przystojnego Hadena i miło spędzają czas między demonami i innymi upiorami.
Jakie jest jej zaskoczenie, kiedy idzie do szkoły a tam właśnie ON [no jakież
to oryginalne!!!!!!], tyle że w prawdziwym życiu nie zwraca na nią uwagi, a
wręcz odpycha od siebie. Theia postanawia, że dowie się o co w tym wszystkim
chodzi i oczywiście pakuje się przez to w wieeeeeeelkie kłopoty.
Przez
pierwszą połowę książki właściwie wieje nudą, nie dzieje się nic poza
wzdychaniem do Hadena i wmawianiem sobie, że wcale się nim nie interesuje.
Jedyne ciekawsze momenty to właśnie sny dziewczyny, w których wieje mrokiem i
tajemnicą. Poza tym jest standardowa gadka „nie mogę cię dotknąć, bo źle się to
dla ciebie skończy”. I to jest ten moment, kiedy mamy chwile zwątpienia i
ochotę na wywalenie książki za okno. Albo spalenie jej, żeby było w klimacie.
Jak
się ją odłoży na dwa tygodnie, to jakoś da się przemóc i wrócić do niej. I
dalej jest już trochę lepiej, bo dziewczyna z pełną świadomością pakuje się w
te kłopoty i na szczęcie nie kończy się tylko na słodkim „och och bo cię
skrzywdzę”. Theia trafia w bardzo złe miejsce i okazuje się, że autorka
faktycznie odważyła się spełnić groźby Hadena. Robi się jeszcze mroczniej i tak
już pozostaje do końca. Dalej akcja przyspiesza i właściwie nawet da się to
czytać. Aż do momentu przesłodkiego zakończenia, które zwiastuje kolejną część.
Jak
zapewnie zauważyliście – nie powaliła mnie na kolana ta książka. Ale jeśli mam
być szczera nie wypada też wcale najgorzej przy innych tego typu. Przede
wszystkim dlatego, że bohaterka faktycznie zostaje skrzywdzona i na pewno nie
takiego zakończenia spodziewa się czytelnik. A może to moje 39 stopni gorączki
tak wpłynęło na ocenę drugiej połowy ;]
Oczywiście
nie ma aż tak dobrze, bo Theia momentami tak denerwuje swoją głupotą i kilkoma
innymi cechami, że aż boli. Np. spada jej za oknem płonący chłopak z nieba, ona
oczywiście wybiega do niego. Chłopak się tam spalił na skwarkę [i przypuszczam,
że nie wyglądał wtedy przesadnie ładnie] a ona myśli o tym, że wypalił im
dziurę w jakże idealnym trawniku i co powie na to jej ojciec. No cóż, są rzeczy ważne i ważniejsze. Już nie
wspomnę o tym, że lezie do piekła jak to durne cielę. Ale czego się nie robi
dla miłości w wieku lat siedemnastu.
Wypadałoby
wspomnieć też o warsztacie pani Hayes. Nie jest źle. A właściwie jest całkiem
dobrze i mam wrażenie, że gdyby zdecydowała się na napisanie czegoś
ambitniejszego, to dobrze by na tym wyszła.
Polecić
mogę ją tylko tym, którzy wielbią takie powieści. Reszta może nie zdzierżyć.
Obiecałam,
przeczytałam, oceniłam. Ufffff, mogę teraz bez wyrzutów sumienia czytać coś
normalnego!
Krótko i na temat... szału nie ma.
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię, tych gadek typu "chciałabym ale się boję " i innych strutu tutu, o nie... o książkę nie będę zabiegać.
łoł... spodziewałam się czgoś lepszego, gdyż czytałam liczne zachwalające recenzje. Jednak nie zrażam się calkowicie i i tak sięgnę ^^
OdpowiedzUsuńCzekałam na Twoją opinie o tym cudzie literatury i muszę przyznać, że jestem trochę zawiedziona. Moja mroczna część liczyła, że po tak wspaniałym blurbie nastąpi spektakularny chłam i będzie się można z niego ponabijać. A tu się okazuje, że co prawda gatunek mocno chłamowaty, ale na jego tle książka wypada nieźle...;) Mimo tego, raczej sobie odpuszczę.:)
OdpowiedzUsuńOkładka jest naprawdę niezła, ale treść mnie jakoś nie przekonuje ;)
OdpowiedzUsuńSpotykałam się z dość pochlebnymi opiniami o tej książce, ale - podobnie jak Ty - do fanek paranormali nie należę, może jednak sobie odpuszczę lekturę
OdpowiedzUsuńczyli jednym słowem można sobie darować :)
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę miałam ochotę tę książkę przeczytać, ale zmieniam zdanie :) Płonący chłopak za oknem to za dużo jak na moje nerwy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoże to dziwne, ale... dawno się tak nie ubawiłam czytając recenzje ;D
OdpowiedzUsuńUśmiałam się jak to czytałam, boska recenzja :D A z tym tekstem "W jej snach jest jak ze snów" to ktoś trafił w samo sedno, on idealnie pasuje do tej książki.
OdpowiedzUsuńHeh, sporo lukru, z tego co piszesz :) Szkoda, że nie trafiłaś na Pamięć krwi, bo koleżance się zdecydowanie lepiej udało z wyborem. A przynajmniej mnie ta książka całkiem przypadła do gustu - nie była zbyt cukierkowa.
OdpowiedzUsuńPomimo Twojej recenzji, jeśli wpadnie mi w ręce to z wielką chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPo twojej recenzji wnioskuję że dobrze robię obchodząc ją na kilometr. Z resztą moje podejście do tego gatunku (w większości przypadków) się raczej nie zmieni. Kompletnie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńJestem przerażona, bo palę się do tej książki jak głupia, a wychodzi na to, że nie ma do czego...? Jejku, mam nadzieję, że jednak dam radę to przeczytać :P :P :P
OdpowiedzUsuńWow na książkę mam ochotę odkąd się o niej dowiedziałam, a tu proszę. I co ja biedna mam teraz zrobić.
OdpowiedzUsuńJa z tej reszty, więc się nie skuszę, ale takie powieści są wdzięcznym tematem do obgadywania, prawda? :)
OdpowiedzUsuńShe - Owszem ;D Dlatego czasem jednak sięgam po coś tego typu. Ubawiłam się i przy czytaniu, i przy pisaniu, więc dlaczego sobie nie zafundować takiej rozrywki od czasu do czasu ;]
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze - kocham tą recenzję :)
OdpowiedzUsuńEwelina D. - Dzięki :) A mogę wiedzieć dlaczego?:D
Usuń