niedziela, 22 maja 2011

Martwy jak zimny trup – Charlaine Harris

Tytuł oryginału: Dead as a Doornail
Seria: Sookie Stackhouse
Tom serii: 5
Wydawnictwo: MAG
Oprawa: miękka
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 400
Ocena: 3.5/6

W tej części brat Sookie po raz pierwszy zmienia się w pumę. I bardzo mu się to podoba. Niestety niedługo po jego przemianie ktoś zaczyna strzelać do zmiennokształtnych i to właśnie Jason jest podejrzany. Sookie martwi się o brata i próbuje dowiedzieć się kto jest snajperem. Po drodze do rozwiązania zagadki zostaje wmanewrowana w obrzędy związane z wyborem nowego przywódcy stada wilkołaków, parę razy ktoś próbuje ją zabić i oczywiście wszyscy faceci wokół niej chcą zaciągnąć ją do łóżka. Jak to zwykle u Sookie – na nudę nie narzeka.

Ten cykl ma lepsze i gorsze tomy. Są takie przy których nie potrafię się oderwać od książki i takie, które czyta się dobrze, ale w sumie nic specjalnego. I ta część należy do tej drugiej grupy. Nie jest nudno, ciągle coś się dzieje, ale czegoś mi zabrakło. A może po prostu głupota Sookie częściej się ujawnia i odbiera przyjemność czytania.
Jeśli ktoś liczył na rozwinięcie romansu z Erikiem, to się zawiedzie. W tym tomie autorka skupia się raczej na zmiennokształtnych, a szczególnie na wilkołakach, ich prawach i obyczajach. Mnie to akurat jakoś szczególnie nie porwało, ale niewątpliwie wnosi coś nowego w całą serię. W końcu ile można wałkować ciągle te same prawa i problemy wampirów. Fajnie, że Harris rozwija też wątki innych istot nadnaturalnych. A wampirów tym razem trochę mniej, przez całą książkę przewija się tylko nowy barman Erica, gdzieniegdzie pojawi się Bill albo nowy przyjaciel Tary.

Właściwie nawet nie wiem co mam napisać o tej części, naprawdę przebrnęłam przez nią bez większych emocji. No, może tylko momentami wkurzałam się na Sookie. Bo tu jej się spalił kawałek domu, a ona nie dość, że podeszła do tego na zasadzie „się spalił, się odbuduje” to jeszcze chwilę później tu sobie flirtuje, tam się z kimś całuje i generalnie cieszy się jak nastolatka, że tylu facetów się za nią ugania.

No i tłumaczenie. Po raz kolejny strasznie mnie denerwowało i mam wrażenie, że gdyby był inny tłumacz, to książka dużo by zyskała. Nawet zaczęłam rozważać czytanie w oryginale, coby sobie nerwów oszczędzić.

Mimo wszystkich minusów nadal będę czytać serię o Sookie, bo po prostu lubię. Tylko o ile pierwsze części wręcz pochłaniałam, to przy tej już tego nie było. Mam nadzieję, że to tylko jednorazowe potknięcie i kolejne znowu będą wciągać mnie maksymalnie.

13 komentarzy:

  1. Czytałam kilka książek z tej serii. I przyznam, że średnio mi się podobały - ot, taka książka na kilka godzin, nic zachwycającego.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam podobne odczucia co do tej książki, ale pocieszę cię, że kolejna część będzie lepsza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na razie nowej serii nie zaczynam ale kiedyś pewnie przeczytam, bo już chodziły za mną te książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja przyjaciółka zaczęła kolekcjonować tę serię, więc niedługo sama się za nią wezmę:) jetem ciekawa jakie zrobi na mnie wrażenie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Caroline - Ja też nie mówię, że to coś zachwycającego, ale no lubię je :)

    Sylvia - Dzięki za pocieszenie, może się szybciej zmobilizuję, żeby ją przeczytać :)

    Toska - Znam ten ból, kiedy się czyta sto serii naraz ;D

    Scathach - No ja jestem ciekawa czy Ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. e tam, na pewno jest lepsza od "Zmierzchu". ale mi się też nie podobała zbytnio, nawet na 3 bym jej chyba nie oceniła. poprzednia była dużo ciekawsza i zabawniejsza. tutaj pełno jest Alcide'a, nie znoszę go, jest beznadziejną postacią, no i Sookie jest coraz bardziej irytująca (o ile to w ogóle możliwe).

    OdpowiedzUsuń
  7. Przymierzam się do tej serii i przymierzam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jak Bujaczek. Ale nie wiem, czy kiedykolwiek coś z tego wyjdzie :).

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dużo wysiłku kosztowało mnie dokończenie tego tomu. Nie dość, że ciągle irytowała mnie głowna bohaterka, to i samo tłumaczenie nie należało do najlepszych. Swoją drogą denerwuje mnie to ciągłe przywiązywanie uwagi Soockie to wyglądu. Co kilka stron powtarza, jak to bardzo lubi czuć się seksowna i w ogóle...Rozumiem, że każda kobieta uwielbia czuć się pociągająco, jednak, czy trzeba to akcentować na niemalże każdym kroku?

    "Majteczki" - po przeczytaniu cyklu Charlaine Harris, nienawidzę tego słowa! Wszystko inne, tylko nie to!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bujaczek - No to może się przymierzysz kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Luna - Może wyjdzie. Ale przecież nie da się (niestety) przeczytać wszystkich książek na świecie :)

    Lena - No dokładnie. Sookie jest raz mniej raz bardziej irytująca, ale temat swojej atrakcyjności wałkuje w kółko niezmiennie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. książek z tej serii nie czytałam, ale za to dobrze znam serial. jak początkowo zapowiadał się on znakomicie, tak teraz robi się z tego kiepskie fantasy: wampiry, wilkołaki, zmiennokształtni, dziwne bóstwa, wróżki (!). co za dużo to nie zdrowo.

    OdpowiedzUsuń