Tytuł
oryginału: Odinn's Child
Cykl/Seria:
Wiking
Tom: 1
Wydawnictwo: Anakonda
Oprawa: miękka
Tom: 1
Wydawnictwo: Anakonda
Oprawa: miękka
Rok
wydania: 2013
Ilość stron: 424
Ilość stron: 424
Ocena: 4/6
Straszny
mam z tą książką problem. Bo z jednej strony to naprawdę niesamowita i pełna
przygód historia człowieka, który wiódł niesamowite życie. Ale z drugiej strony
czasami strasznie ciężko było mi się wczuć w ową historię. Ciągle miałam
wrażenie, że jestem gdzieś obok, a nie w centrum wydarzeń. Może to tylko
kwestia narracji, ale czasem naprawdę brakowało mi tego wrażenia, że oto
przeniosłam się w świat powieści i obserwuję wszystko „na żywo”. Wiecie jak to
jest z bujną wyobraźnią moli książkowych.
Ale może
zacznę od początku. „Dziecko Odyna” to historia Thorgilsa Leiffsona, syna Leifa
Szczęściarza. Jako dziecko zostaje on wysłany przez matkę na Grenlandię do
ojca. Ani ojciec, ani jego rodzina nie są zbyt szczęśliwi z tego powodu, ale
pozwalają się chłopakowi plątać gdzieś obok. Jednak w dużym stopniu za jego
wychowanie odpowiedzialna jest młoda Gudrid, którą chłopak po jakimś czasie
traktuje jak rodzoną matkę.
W ciężkich
czasach przyszło chłopakowi dorastać. Jego młodość przypada akurat na okres,
kiedy Chrześcijanie zaczynają plątać się po świecie i nawracać na wiarę w
swojego Białego Chrysta. Trudny to był okres dla chłopca, który odkrył, że po
matce odziedziczył dar jasnowidzenia, z którym nie mógł się za bardzo obnosić.
Na szczęście przez całe życie trafiał na odpowiednich ludzi, którzy umacniali w
nim wiarę w Stare Obyczaje, nauczali o bogach, uczyli czytać i pisać runy. Tym
sposobem chłopak posiadł ogromną wiedzę, jednak w tomie pierwszym nie na wiele
mu się ona przydała. Los rzuca nim po świecie i nie zawsze dobrze mu się
wiedzie. Jednak koniec końców zawsze spada na cztery łapy, co nasuwa myśl, że
może po ojcu też coś odziedziczył, w końcu nie bez powodu zwano Leifa
Szczęściarzem.
Jak już
wspomniałam, ciężko mi ocenić tę książkę. Po pierwszych stronach miałam poważne
wątpliwości, czy w ogóle uda mi się dotrwać do końca. Potem na szczęście się
rozkręciło, ale niestety nie umiałam się wkręcić w tą historię. Nie wiem
dlaczego, bo naprawdę bardzo doba fabuła, mnóstwo przygód i ciekawych
informacji o świecie i życiu w tamtych czasach. Sporo mitologii skandynawskiej,
którą uwielbiam. Chyba po prostu styl mi nie podszedł.
Jednak
oceniając samą zawartość, to książkę zdecydowanie polecam. Pisana jest w formie
autobiografii, więc nastawcie się na mnogość opisów i niewiele dialogów.
Ogromnym plusem jest też dobrze przedstawione życie ówczesnych ludów Północy,
od obrazowego przedstawienia krajobrazów, po życie codzienne i wierzenia.
Na nudę
też nie można za bardzo narzekać, ponieważ mnogość wydarzeń wręcz zaskakuje. To
zadziwiające, ile przygód spotkało tak młodego człowieka, a to dopiero pierwszy
tom trylogii, na końcu pierwszej części bohater ma ledwie 19 lat. Strach
pomyśleć, co jeszcze go spotka w pozostałych tomach.
Podsumowując,
ogólnie oceniam książkę pozytywnie, minusem było tylko to, że momentami
naprawdę opornie mi się ją czytało. Ale nie zmienia to faktu, że bardzo chętnie
poznam dalsze losy Thorgilsa i zachęcam do zapoznania się wszystkich, którzy
lubią takie historie.
Mi za to bardzo przypadła do gustu. Może nie zapadła mi jakoś wielce w pamięć, ale była przyjemna :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, ale fascynuje mnie wszystko na ich temat. Także myślę, że się skuszę : )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Nie znam tej serii, ale widzę, że rewelacji zbytnio nie ma, dlatego wolę rozejrzeć się za inną książką z tego gatunku.
OdpowiedzUsuńMoże ciężko się ją czytało właśnie przez brak dialogów? Wtedy fabuła jest mniej dynamiczna i mniej wciąga na ogół. Ale temat faktycznie ciekawy... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sol
Nie przepadam za takimi opornymi książkami, więc jeszcze się zastanowię ;)
OdpowiedzUsuń