Tom: 1
Wydawnictwo:
Bullet Books
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2010
Ilość
stron: 464
Ocena:
5.5/6
„Invocato”
to jedna z tych książek, które zaczynamy czytać i nie mamy bladego pojęcia
czego się spodziewać. Niby mamy opis na okładce i jest on bardzo zachęcający,
budzi naszą ciekawość, ale tak naprawdę nie mówi nam nic o tym, co czeka nas
podczas lektury. Lubię tę niepewność, mimo, że czasami wraz z kolejnymi
stronami przychodzi rozczarowanie. W tym przypadku na szczęście tak nie było.
Wręcz przeciwnie, z każdą kolejną stroną lektura pochłaniała mnie coraz
bardziej i konieczność oderwania się od niej była dla mnie wielką
niesprawiedliwością.
Poznajcie
Lilith Novak, zwaną Burą. Nic o niej nie wiemy, poza tym, że zrobi wiele, żeby
dostać się do Miasta Samobójców. W nowym świecie trafia na kapitana posterunku,
którego żołnierze zabijają demony żerujące na samobójcach. Bura czuje, że to właśnie chciałaby robić, a jak
się szybko przekonamy jest bardzo upartą osóbką. I tak oto małe, młode
dziewczątko trafia do oddziału dowodzonego przez najbardziej wpływowego faceta
w tym świecie – Koshego. A Koshe dopiero teraz, kiedy ma Burą w swojej
drużynie, zaczyna poznawać granice swojej cierpliwości.
Agnieszka
Tomaszewska przeniesie Was w bardzo brutalny i mroczny świat, do którego
właśnie to małe, niepozorne dziewczę wniesie odrobinę radości.
Zachwycona
jestem tą książką. Tak po prostu. Pomysł genialny, oryginalny. Historia właśnie
taka jak lubię. Pokochałam głównych bohaterów, wszystkich, bez wyjątku i bardzo
ciężko było mi się z nimi rozstawać. Zachwyciłam się humorem, ironią,
dialogami. I nie raz zdarzyło mi się wybuchnąć śmiechem. To jest właśnie to,
czego potrzebowałam. Genialne urban fantasy, i to polskie!
Żeby nie
było, że tylko słodzę. Wady też są, ale też jakoś nieszczególnie mi
przeszkadzały. Czasami autorka przesadzała z tajemniczością, bo parę razy
miałam wrażenie, że może umknęła mi strona bo nie mam bladego pojęcia o co
chodzi, albo nie rozumiem reakcji bohatera. A to po prostu była zapowiedź
czegoś, co wyjaśni się np. za kilkadziesiąt stron. Trochę dezorientujące są
takie przeskoki. A skoro już o dezorientacji mowa, to bywało też, że nie było
wiadomo, kto wypowiada daną kwestię, albo kogo dotyczy czytany fragment. Ale
natrafiałam na to sporadycznie, więc dało się z tym żyć.
Zresztą,
przy moim uwielbieniu do bohaterów, mogłam przymknąć oko na niedoskonałości
stylistyczne. Mimo wad, nie da się ukryć, że jest to świetna powieść, pełna
akcji, genialnych dialogów, humoru i testosteronu ;) Bo to właśnie dzięki
kolegom z drużyny Burej ciężko mi się było od książki oderwać. Każdy tak bardzo
różny od reszty, a mimo to żyją i pracują razem, i są dla siebie jedyną
rodziną. Dogryzają sobie, robią na złość a i tak wiadomo, że jeden za drugiego
oddałby życie. Aż żałuję, że nie mogę ich spotkać w prawdziwym świecie.
Co tu dużo
mówić – polecam gorąco i z czystym sumieniem. Mam nadzieję, że też się
zachwycicie. A mi pozostaje czekać z niecierpliwością na kolejną część, i oby
ukazała się jak najszybciej!
Książkę otrzymałam do recenzji od wydawnictwa Bullet Books
Niezwykle się zapowiada, jestem jej bardzo ciekawa :)
OdpowiedzUsuńtoska82 - Zachęcam :) Naprawdę warto po nią sięgnąć :)
UsuńNieznana autorka, o książce też było cicho do tej pory. A ponieważ jestem nieustannie na tropie dobrych polskich pisarzy, zakonotowałam.
OdpowiedzUsuńAgnieszka - No powiem Ci, że sama nie miałam wobec niej jakichś wielkich oczekiwań. A tu proszę! Taka dobra książka.
UsuńLubię humor w powieściach, tym bardziej chętnie sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńMarcepankowa - No ja też, a najbardziej właśnie taki humor jak u Tomaszewskiej :)
UsuńNo zachęciłaś mnie do tej pozycji, nie przeczę. Ja także lubię szczyptę dobrego humoru w literaturze ;)
OdpowiedzUsuńBlackFairy - Cieszę się że zachęciłam :) Zawsze mi sprawia radość odkrywanie dobrych polskich książek i zachęcanie do nich innych :)
UsuńMam w planach - oby dość niedalekich, bo zapomnę :P
OdpowiedzUsuńDusia - Szkoda by było o niej zapomnieć, więc mam nadzieję, że niedługo wpadnie Ci w ręce :)
UsuńBrzmi intrygująco... ;)
OdpowiedzUsuńTirindeth - Więc zachęcam do przeczytania :)
UsuńPróbowałam przeczytać, ale poległam.
OdpowiedzUsuńMnie strasznie i przeraźliwie drażniły przeskoki czasowe, brak mi było chronologii i czasem gubiłam się w tym kto i do kogo mówi.
Scarlett - Drażniły Cię te same wady co mnie :) Ale jednak na tyle mi się podobało, że na wady przymknęłam oko :)
UsuńUwielbiam tę książkę, to prawda, że trafiają się w niej karygodne błędy, jednak mnie tak mocna zauroczyła grupa uroczych twardzieli, że przymknęłam na to oko i z utęsknieniem czekam na Insomnię.
OdpowiedzUsuńNatula - No to masz tak samo jak ja :) Strasznie dobrze mi się czytało, mimo wad. I jak kończyłam to było mi strasznie źle, że to już koniec :)
UsuńZgadzam się Twoim zdaniem, mnie również ta książka przypadła do gustu. Niestety czasami również miałam problem z zorientowaniem się, co właściwie się teraz dzieje. Mimo tego z niecierpliwością czekam na kontynuację :)
OdpowiedzUsuńDosiak - Widzę, że sporo osób ma podobne spostrzeżenia co do tej książki :) A raczej, co do jej wad. Ale powieści idealnych nie ma, a sztuką jest napisać na tyle dobrą książkę, że czytelnik na te wady przymyka oko :)
UsuńA mnie kusi ona coraz bardziej, tylko czasu tak mało...;)
OdpowiedzUsuńBujaczek - Z brakiem czasu to Cię doskonale rozumiem :) Ostatnio się zastanawiam nad wymyśleniem czegoś, co sprawi, że nie będę musiała sypiać ;D
UsuńMam nadzieję, że Invocato jednak uda Ci się przeczytać :)
Na dobry początek blogowego recenzowania organizujemy konkurs. Do wygrania kilka fajnych książek. Zapraszamy do wzięcia udziału http://potwornie-wciagajace.blogspot.com/2012/03/konkurs.html
OdpowiedzUsuńWłaśnie kupiłem Invocato na bezkartek za niecałe 8 zł! Tyle się o tej książce naczytałem dobrego, że aż boję się zacząć...:)
OdpowiedzUsuńI tak tylko przy okazji zapytam: znacie jakieś blogi, które właściwie mogłyby być książkami? Znaczy są pisane jak książki, należy czytać w miarę chronologicznie itp?
Kocham ! ^^
OdpowiedzUsuń