Wydawnictwo:
Anakonda
Oprawa:
miękka
Rok
wydania: 2013
Ilość
stron: 454
Ocena:
5.5/6
Książkę
„Kochanowo i okolice” miałam ochotę przeczytać już dawno temu, kiedy została
wydana po raz pierwszy. Niestety nie było jakoś okazji. Dlatego bardzo się
ucieszyłam, że wydawnictwo Anakonda wznawia ten tytuł i wreszcie będę miała
okazję się z nim zapoznać. I muszę Wam powiedzieć, że naprawdę warto się z nią
zapoznawać. Przemek Jurek napisał to tak, że mamy wrażenie, jakbyśmy czytali
dobrą biografię któregoś z gigantów rocka ;)
Ale po
kolei. Kochanowo to miasteczko, z którego pochodzą główni bohaterowie. To tam
dorastali, przeżywali swoje pierwsze muzyczne fascynacje i założyli pierwszy
zespół. Marcyś, Makar, Lizzy, Jaromir i Koczis zakładając deathmetalowy zespół
Exterminator marzyli o tym, że kiedyś zdobędą sławę i będą grywać koncerty dla
setek tysięcy fanów. Tymczasem okazało się, że marzenia marzeniami, a życie
życiem. Dopadła ich dorosłość i każdy z nich zajął się „zwyczajną” pracą, żeby móc utrzymać siebie i
swoje rodziny. Jednak mimo wszystko, przez te wszystkie lata, spotykali się co
weekend w domu kultury, żeby poćwiczyć stare kawałki i nie wyjść z wprawy. Aż
pewnego pięknego dnia do sali prób wpada Makar z wielką nowiną, która – jego
zdaniem – powinna powalić wszystkich na kolana. Załatwił on dla zespołu gminne
stypendium dla młodych talentów oraz występ na dożynkach jako suport Kombii. Ku
jego zdziwieniu koledzy z zespołu nie wpadają
w euforię, a już szczególnie Marcyś, który jako wielki fan starego Kombi
nie uznaje reaktywowanego zespołu w nowym składzie. W końcu jednak Marcyś daje
się przekonać do tej farsy, ale żaden z członków zespołu nie zdaje sobie
sprawy, w co tak naprawdę się wpakowali.
Powiem
Wam, że już sam pomysł deathmetalowego zespołu supportującego Kombii wydał mi
się tak komiczny, że aż chciałabym to zobaczyć na żywo! ;) I ten komizm
towarzyszy nam tu na każdej stronie, co powoduje, że lektura książki jest
świetną rozrywką!
Narratorem
jest Marcyś, który opowiada nam historię zespołu od samego początku, toteż
wydarzenia obecne przeplatają się z retrospekcjami z dzieciństwa chłopaków. I
szczerze mówiąc, to chyba właśnie te retrospekcje podobały mi się najbardziej.
Nie chodzi o to, że obecne wydarzenia były nieciekawe, albo źle napisane. Wręcz
przeciwnie. Ale jednak z uśmiechem na twarzy czytałam o wymienianiu się
plakatami i nagrywaniu piosenek z radia na kasety. Dzisiejszej młodzieży pewnie
wydałoby się to abstrakcją. Przecież teraz zdobycie piosenki jest takie proste.
Wystarczy wpisać tytuł piosenki na youtube. A kiedyś trzeba się jednak było
natrudzić, żeby zdobyć nagrania ulubionego zespołu. Muszę też przyznać, że
dzięki tej książce w moim odtwarzaczu zagościły znowu od dawna nie słuchane
stare, polskie, rockowe zespoły. No, może nie Kombi, ale ciężko było czytać
takie nazwy jak Siekiera, Kobranocka, Brygada Kryzys czy Sztywny Pal Azji i nie
poczuć potrzeby posłuchania tych starych przebojów ;) Normalnie aż mi się
momentami łezka w oku zakręciła, na wspomnienie mojego muzycznego dzieciństwa.
Również spodobał mi się pomysł deathmetalowego zespołu supportującego Kombii, dlatego rozejrzę się za tą książką i postaram się ją przeczytać w wolnym czasie.
OdpowiedzUsuńChętnie sięgnę, lubię czasem takie zakręcone klimaty:)
OdpowiedzUsuń